sobota, 12 maja 2012

Ruchomy alfabet "po naszemu"

Moje dzieci uczą się czytać zgodnie z metodą symultaniczno-sekwencyjną, którą szczerze i z całego serca uważam za najlepszą i najłatwiejszą dla dziecka. Czasem jednak "dokładam" im coś montessoriańskiego, oczywiście o ile nie jest to sprzeczne z metodą sylabową. Mikołaj (6 lat) właściwie potrafi już czytać, poznał wszystkie sylaby, czyta zdania i książeczki. Ostatnio zaczął wykazywać zainteresowanie pisaniem, niestety jego ręce nie są do tego jeszcze należycie przygotowane. Na razie postanowiłam popracować nad analizą i syntezą literową wyrazów. Aby mu w tym pomóc i uczynić z tej ciężkiej pracy świetną zabawę przygotowałam dla niego taką oto pomoc, która jest połączeniem dwóch różnych materiałów: Ruchomego Alfabetu  E. Wianeckiej oraz ruchomego alfabetu, który przygotowała dla swojego synka autorka bloga Tymar. Nasz alfabet zawiera tylko litery, ułożone tak jak w alfabecie E. Wianeckiej, nie ma dwuznaków, które występują w alfabetach montessoriańskich. Układ liter przypomina układ na klawiaturze komputera, co ma przygotowywać do późniejszego pisania na komputerze.
Wielkie uściski należą się Dziadziusiowi R., który na moją prośbę przygotował "skrzyneczkę" na litery. Litery wydrukowałam na kartonikach 3x3 cm i zalaminowałam. Na zdjęciu poniżej Mikołaj w czasie pracy.

Mikołaj "podpisuje"
widok "z lotu ptaka"
Coraz łatwiej przychodzi mi nie poprawianie błędów popełnianych przez moje dzieci ;-) Nawet nie musiałam się gryźć w język, gdy na macie Mikołaj ułożył taki podpis:

LEF ;-)
Układanie podpisów i literowanie okazało się fantastyczną zabawą. Udało mi się idealnie trafić w sferę zainteresowań Mikołaja, co wprawiło mnie w dobry humor na długo ;-)

gotowe zadanie
W koszyczku znalazły się malutkie przedmioty o trzyliterowych nazwach. Niektóre były dość trudne i Mikołaj prosił mnie o pomoc, stąd bezbłędnie napisane wyrazy: koń i wąż. Ale najważniejsze, że zadanie wzbudza jego entuzjazm i zainteresowanie. Przy tak skupionej uwadze, można się wiele nauczyć. Dodatkowym atutem była dowolność wybieranych przedmiotów do podpisania. Mikołaj mógł sam decydować, który przedmiot wyjąć z koszyczka, co przy jego licznych zajęciach, na których coś musi, było dla niego pożądaną odmianą.
W przyszłości przy trudniejszych wyrazach zamierzam przygotowywać Mikołajowi karty kontrolne. Prawdopodobnie z jednej strony będzie obrazek, z drugiej podpis, tak żeby sam mógł poprawiać swoje błędy. Czy pisałam już kiedyś o moim nieustającym zachwycie nad montessoriańską zasadą samokontroli?


10 komentarzy:

  1. Moje gratulacje, ja ciągle muszę się pilnować, żeby nie tyle nie poprawiać, bo to mi się już udaje, ale żeby nie wtrącać swoich "trzech groszy" - pewnego dnia też nie będę musiała "gryźć się w język" ;)
    Świetna robota, i te literki, i pudełko :D

    No, niestety, nie ma w j.pl dużego wyboru wyrazów trzyliterowych fonetycznych, które możnaby było przedstawić za pomocą przedmiotów... trochę to utrudnia tworzenie materiałów... ale podoba mi się Wasz zestaw, jest śliczny, zwłaszcza ten por :))

    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że podoba Ci się nasz alfabet ;-) Przedmiotów udało się jeszcze kilka znaleźć, ale Mikołaj nie układał wszystkich na raz. Choć prawda, że fonetycznych jest baardzo mało...
    z pozdrowieniami ;-)
    magda(c)

    OdpowiedzUsuń
  3. jestem pod wielkim wrazeniem. a najbardziej podoba mi sie ta samokontrola, bo ja mam z tym zawsze zgryz - nikt nie lubi byc poprawiany, ja nie cierpie kogos korygowac, a jednak czasami trzeba... a tu widze swietny system samoewaluacji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny alfabet i pięknie przygotowany. Ja też uczę swojego syna czytania metodą krakowską, ale dopiero wyszliśmy z samogłosek i zaczynamy sylaby :-). Ale pomysł na alfabet sobie zapamiętam i jak przyjdzie czas to też sobie zrobimy. Jakiej wielkości czcionką drukowałaś literki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alfabet drukowałam czcionką Arial 48, na kartonikach 3x3cm.

      Usuń
  5. Ja do alfabetu kupiłam plastikowy organizer z przegródkami w castoramie, jednak jeszcze nie dałam dla Młodego, bo niezbyt mi się podoba. Jednak z drewnianą skrzyneczką nie ma porównania. Zazdroszcze skrzyneczki

    OdpowiedzUsuń
  6. no właśnie skrzyneczka jest świetna, czy Dziadek przyjmuje zamówienia?
    U nas literki są wszedzie, często musze dorabiać nowe:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. karolino,
      nasz Dziadek raczej zapracowany i z trudem realizuje moje pomysły więc raczej nie... ale przekażę, mu że jego praca jest doceniana!
      pozdrawiam serdecznie ;-)

      Usuń
  7. Magdo, świetne są i literki, i drewniana skrzyneczka, i figurki do słów. ;-) Ja dopiero zrobiłam montessoriańskie szorstkie litery, czyli najpierw samogłoski, dzisiaj mam zamiar zabrać się za spółgłoski, ufff... Przedstawiłam 2 z nich Gabisiowi, ale on jak na razie nie wykazuje większego zainteresowania, chociaż lubi nagle ni z tego ni z owego mazać palcem po literach w książkach.

    Ruchomy alfabet jest u mnie jeszcze tylko w planach. Zauważyłam, że wybrałaś do alfabetu duże litery. Czy można wiedzieć, z jakiego powodu? Czy na szorstkie literki również wybrałaś duże, drukowane litery?

    Pozdrawiam serdecznie,
    Moni

    OdpowiedzUsuń
  8. Moni,
    myślę, źe ufając mądrości Marii Montessori, wystarczy poczekać i Gabiś nie będzie mógł się oderwać od liter, które mu przygotowałaś ;-)
    A nasze litery są wielkie bo my uczymy się czytać metodą Cieszyńskiej a nie montessori. Szorstkie też mamy takie.

    OdpowiedzUsuń