Jestem jedną z tych mam, które uważają, że dzieci powinny jak najwięcej czasu spędzać na dworze. W lecie, gdy ciepło i jasno w zasadzie nie ma nas w domu. Odwiedzamy okoliczne parki i place zabaw a do domu przychodzimy tylko na posiłki. Dlatego ostatnio nie ma nas też na blogu - zaraz po porannych zajęciach Mikołaja (program terapeutyczny i ćwiczenia językowe) i Dominika (gdy starszy brat się uczy, młodszy też MUSI:-)) uciekamy biegać, skakać, zjeżdżać póki ciepło... Czasem jednak musimy wrócić: gotowanie, pranie, sprzątanie same się nie zrobią, więc gdy mama zajmuje się domowymi obowiązkami, chłopcy bawią się. Na przykład takim pojemnikiem sensorycznym:
|
Pirackie morze |
W pojemniku znalazły się: barwiony ryż, małe puzderka, łyżeczka, lusterko, pudełeczko w kształcie czaszki, dwie skrzynie z pirackimi skarbami (szklane kamienie, kamyki akrylowe, koraliki i monety), łódka i figurki piratów. Styropianowa tacka przyklejona taśmą do dna pojemnika, służy jako wyspa.
Ten pojemnik okazał się kolejnym hitem! Sama nie mogłam uwierzyć jak długo się tym bawili, następnego dnia znów poprosili o piratów. A najlepsze, że wszystko co znalazło się w pojemniku miałam w domu - wystarczyło poskładać to razem i gotowe!
To nie jest nasz pierwszy pojemnik sensoryczny (o poprzednich można przeczytać
tutaj i
tutaj) dlatego chłopcy wiedzą, że nie wolno wysypywać zawartości na podłogę i bawimy się wewnątrz pojemnika, wiadomo jednak, że czasem coś wypadnie. Wtedy można ćwiczyć umiejętność zamiatania.
Wszystkim miłośnikom piratów życzymy udanej zabawy!