niedziela, 12 sierpnia 2012

Chłopcy z zapałkami

Dzieciom nie wolno bawić się zapałkami. Wszyscy o tym wiedzą, moi chłopcy też. Dlaczego więc, za każdym razem gdy małe patyczki znalazły się w ich zasięgu, małe łapki aż się do nich rwały? Gdy Dominik znalazł świeczkę ze swojego tortu urodzinowego, zaproponowałam mu, że nauczę go jak ją zapalić. Oniemiał ze szczęścia ;-) Wbiliśmy świeczkę w ciastolinę i zaczęliśmy naukę. Starałam się przeprowadzić prezentację w stylu montessori - bez słów. Potem przekazałam pałeczkę Dominikowi:

jak to się robi?

Trening czyni mistrza!
ostrożnie, żeby się nie poparzyć


Kiedy Mikołaj zobaczył co robi jego młodszy brat, uznał, że on też musi się uczyć! Byłam zaskoczona jak szybko załapał - można by pomyśleć, że codziennie ma do czynienia z zapałkami.

a ja już umiem!
Szczerze przyznam, że patrząc na moje dzieci z zapałkami w rękach, miałam mieszane uczucia. Zastanawiałam się nawet, czy nie zagalopowałam się trochę w uczeniu moich synów nowych umiejętności. Na wszelki wypadek, baaaardzo dużo rozmawialiśmy o bezpieczeństwie, o niebezpieczeństwie pożaru i umówiliśmy się, że zapałki zapalamy tylko z kimś dorosłym. Myślę, że zapamiętają. A radość na twarzy przedszkolaka, gdy zapali świeczkę samodzielnie odpaloną zapałką - bezcenna ;-)

P.S. Zabawa skończyła się dopiero gdy wypalił się nam cały knot w świeczce. Swoją drogą - nie miałam pojęcia jak krótkie są knoty w świeczkach-cyferkach!





8 komentarzy:

  1. nie myślałam o tym, aby nauczyc syna tej czynności, ale może powinien sam zapalić świeczkę na 4 urodziny... na pewno byłby bardzo dumny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dominik niestety zaczął ćwiczyć już po urodzinach, ale na następne będzie jak znalazł ;-)

      Usuń
  2. Jesteś Madziu:) Tak długo Was nie było, że zaczęłam tęsknić;)
    Wiesz, moje dzieci (młodsze od Twoich) też już mają tę prezentację za sobą!!! Ku zgrozie Babci (jednej! druga akceptuje:)) i Dziadków (obu:)). A wiesz co robią, gdy mają zapałki w zasięgu rączek? Wołają mnie, żebyśmy razem zapalili świeczkę. Nigdy nie przyszło im do główek, żeby samemu odpalać. Wydaje mi się, że właśnie dzięki temu, że wiedzą dobrze czym to grozi (ja pokazywałam im też obrazki, na których były pożary, wyjaśniałam przyczyny, skutki, spisaliśmy wszelkie zasady obchodzenia się z ogniem i wszystkie kroki w razie pożaru - nawet mamy w ogródku "miejsce spotkania pożarowego" - jeśli chcesz, chętnie podzielę się materiałami:)).
    Tym długim komentarzem chciałam tylko dać znać, że POPIERAM INICJATYWĘ:) Przecież to zakazany owoc najlepiej smakuje, a owoc który nie wiadomo jak smakuje i do tego zakazany kusi najbardziej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja mam takie pomysły! Bo trochę się już nad sobą zastanawiałam ;-)
      A tak na serio, to masz rację: zakazany owoc kusi najbardziej

      Usuń
  3. Odnośnie bezpieczeństwa i zapałek, ja moim pokazywałam Bolka i Lolka serię o pożarze. Teraz na tapecie mamy bezpieczeństwo nad wodą:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za podpowiedź, rozejrzę się za tym Bolkiem i Lolkiem.

      Usuń
  4. u nas natomiast jest taca z dwoma świeczkami (dla każdego po jednej, bo zapalać zawsze chcą razem) i pudełko zapałek oraz miseczka na spalone zapałki obok; chłopaki zapalają świeczki tak długa, aż wypalą wszystkie zapałki z pudełka ;) starszak się nauczył podczas zapalania sprawdzać, czy mamy kupione następne pudelka - jak mamy to zapala do ostatniej, a jak nie (a to znaczy, że jutro nie będzie, albo będzie późnym popołudniem jak wrócimy z zakupów) to monitoruje stan pudełka i jak zostaje kilkanaście zapałek to sam odkłada i instruuje młodszego, aby ten też odłożył ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżyk - brawa dla Twojego syna! Przewidujący maluch ;-)
      I dzięki za podpowiedź dot. miseczki na spalone zapałki - o tym zapomniałam!

      Usuń