Gdy siadłam dziś do komputera, żeby podzielić się z wami, naszą kuchenką, którą zrobiłam zainspirowana pomysłami z bloga Two little seeds, nieopatrznie najpierw pozaglądałam co nowego na znajomych blogach. Zajrzałam do Asiami a tam
taka cudna kuchenka. Zachwyciła mnie i zaczęłam się zastanawiać czy pisać o naszej, która jest o wiele prostsza i nie taka ładna. W końcu uznałam, że nasza spełnia trochę inną rolę, więc może warto ją pokazać.
Odkąd Dominik miał około półtora roczku, zaczął bawić się w gotowanie. Przygotowałam mu pudło tematyczne pt. "Kuchnia" i tam gromadziliśmy wszystko czego potrzebował: garnki, łyżeczki, miseczki, pojemniki z makaronem, grochem etc. Ale brakowało nam kuchenki... W sklepach były albo koszmarnie duże i drogie, albo te malutkie były różowe i z ohydnego plastiku. Takiej nie chciałam. I wtedy przeczytałam
tego posta. Ta pralka zwaliła mnie z nóg: szybko, tanio, pomysłowo i zostawia tyle pola do wyobraźni! Pralnia to nie był dobry pomysł dla nas, nie chciałam się bawić z dziećmi w coś czego w ogóle nie znają. Ale pomyślałam, że w ten sam sposób mogę zrobić kuchenkę! Na kawałek kartonu nakleiłam dwa kółka z papieru ściernego, w wycięte dziurki wcisnęłam zakrętki z mleka i gotowe. Parę minut, zero kosztów a zabawa przez szereg miesięcy!
 |
niby nic a udaje kuchenkę |
Początkowo miałam robić z pudełka, które można by otwierać na dole - tak żeby był piekarnik. Pomyślałam jednak, że zajmie za dużo miejsca więc zrezygnowałam. Kiedy Dominik piecze ciasteczka, otwiera sobie wyimaginowany piekarnik. I też działa ;-)
P.S. A teraz żegnamy się z wami, bo nadeszła nasza kolej na WAKACYJNY WYJAZD :-)
Do zobaczenia po powrocie ;-)