Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zabawa tematyczna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zabawa tematyczna. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 14 czerwca 2012

Kartonowy zamek dla lego-rycerzy

Od jakiegoś czasu, chłopcy bawią się klockami lego. Mają kilka małych zestawów, odwiedzamy też czasami świetlicę lego, gdzie można wypróbować tworzenie bardziej skomplikowanych konstrukcji. Zwłaszcza Mikołaj wciąga się w budowanie i z niezwykłym skupieniem i cierpliwością potrafi łączyć nawet mini-klocuszki. Na Dzień Dziecka dostali więc zestaw klocków lego z rycerzami. Ponieważ mnie klocki lego bawią umiarkowanie, zazwyczaj obserwuję ich zabawy z boku i zauważyłam, że najfajniej jest złożyć rycerzy, konie i wozy a potem już po prostu bawić się w wymyślone przez siebie scenki. Gdy na blogu Bajdocja znalazłam pomysł na zamek z pudełka po chusteczkach wiedziałam, że musimy go zrobić. Zachwyciła mnie zwłaszcza opuszczana brama - po prostu idealne tło dla naszych lego - rycerzy!

w szale twórczym

 Chłopcy z entuzjazmem zabrali się do pracy i pomagali mi jak mogli, błyskając przy tym kreatywnością. Z naszych wspólnych wysiłków powstał taki oto zamek i ozdobiony kubeczek (kubeczek jest dziełem Dominika i nie wiem czym dokładnie jest, ale okazał się niezbędnym elementem zamku;-))

u bram zamku
Mikołaj natychmiast zawołał: "A król? Musimy zrobić króla!" I w ten sposób powołaliśmy do życia całą królewską rodzinę. Króla zrobiłam wspólnie z Mikołajem, królowa jest moim dziełem a królewna w pełni dziełem Mikołaja - samodzielnie zaprojektowanym i wykonanym. Czy naprawdę dzieci z autyzmem są mało twórcze?
królowa, król i królewna
Kiedy skończyliśmy naszą pracę, chłopcy mogli się bawić a mama poleżeć i poczytać. I tak czekamy na lepszą pogodę, która pozwoli nam spędzić więcej czasu na zewnątrz.

P.S. W trakcie zabawy Mikołaj przybiegł do mnie wołając: "Mamo, musimy jeszcze zrobić wóz!"
O matko! To może jutro synku...


piątek, 29 lipca 2011

Coś z niczego czyli robimy sobie zabawki

Gdy siadłam dziś do komputera, żeby podzielić się z wami, naszą kuchenką, którą zrobiłam zainspirowana pomysłami z bloga Two little seeds, nieopatrznie najpierw pozaglądałam co nowego na znajomych blogach. Zajrzałam do Asiami a tam taka cudna kuchenka. Zachwyciła mnie i zaczęłam się zastanawiać czy pisać o naszej, która jest o wiele prostsza i nie taka ładna. W końcu uznałam, że nasza spełnia trochę inną rolę, więc może warto ją pokazać.
Odkąd Dominik miał około półtora roczku, zaczął bawić się w gotowanie. Przygotowałam mu pudło tematyczne pt. "Kuchnia" i tam gromadziliśmy wszystko czego potrzebował: garnki, łyżeczki, miseczki, pojemniki z makaronem, grochem etc. Ale brakowało nam kuchenki... W sklepach były albo koszmarnie duże i drogie, albo te malutkie były różowe i z ohydnego plastiku. Takiej nie chciałam. I wtedy przeczytałam tego posta. Ta pralka zwaliła mnie z nóg: szybko, tanio, pomysłowo i zostawia tyle pola do wyobraźni! Pralnia to nie był dobry pomysł dla nas, nie chciałam się bawić z dziećmi w coś czego w ogóle nie znają. Ale pomyślałam, że w ten sam sposób mogę zrobić kuchenkę! Na kawałek kartonu nakleiłam dwa kółka z papieru ściernego, w wycięte dziurki wcisnęłam zakrętki z mleka i gotowe. Parę minut, zero kosztów a zabawa przez szereg miesięcy!

niby nic a udaje kuchenkę
Początkowo miałam robić z pudełka, które można by otwierać na dole - tak żeby był piekarnik. Pomyślałam jednak, że zajmie za dużo miejsca więc zrezygnowałam. Kiedy Dominik piecze ciasteczka, otwiera sobie wyimaginowany piekarnik. I też działa ;-)


P.S. A teraz żegnamy się z wami, bo nadeszła nasza kolej na WAKACYJNY WYJAZD :-)
Do zobaczenia po powrocie ;-)

czwartek, 28 lipca 2011

zabawa tematyczna - fryzjer

Dawno nic nie było o zabawie tematycznej, a w naszym przypadku jest ona przecież obowiązkowa. Dziś o zabawie we fryzjera. Kilka miesięcy temu znalazłam na fantastycznym blogu Two little seeds pomysły na scenerie do zabaw tematycznych. Ale nie chodzi tylko o zgromadzenie potrzebnych zabawek i rekwizytów, tylko o twórcze podejście do przedmiotów jakie mamy w domu, a które mogłyby "udawać", że są czymś innym. Ja zachwyciłam się suszarką do włosów i użyciem noża, który miał udawać nożyczki oraz butelką z mleka jako szamponem. Tyle pola dla wyobraźni! Autorka bloga uczy swoich synów łącząc metodę Montessori z metodę Steinera. O ich zabawach we fryzjera można poczytać  tutaj. Kto nie zna tego bloga - zachęcam do odwiedzin, naprawdę dużo fajnych pomysłów. A teraz nasza wersja zabawy we fryzjera.
Zaczęliśmy od przygotowania otoczenia: chłopcy myli lustro, krzesełko, rozkładali rekwizyty. Zrobiłam im suszarkę z papieru i dodałam pudełko po perfumach jako maszynkę do strzyżenia. Poza tym standardowe wyposażenie salonu fryzjerskiego: szampon/farba do włosów, szczotka, grzebień i nożyczki (wypożyczone z zestawu lekarskiego). Do tego ręcznik jako peleryna i spinacz do spinania jej. Zabawę czas zacząć!

mycie lustra


krzesło też musi być czyste

Dominik suszy bratu głowę

Fryzjer Mikołaj czesze...

...i strzyże maszynką

Tygrysek potrzebuje strzyżenia









Mikołaj trzyma "synka" na kolanach

Przez chwilę zabawa była przednia, obaj chłopcy bardzo zaangażowani zarówno w bycie fryzjerem, jak i klientem, ale jak było do przewidzenia, Mikołajowi zapał szybko minął. Dominik bawił się nieprzerwanie przez godzinę (!), czesząc maskotki i mamę na zmianę a Mikołaj pojawiał się na krótkie chwile, by potem znów zniknąć i zająć się tym co najbardziej go interesuje: oglądaniem książek o dinozaurach ;-)
I jeszcze uwaga dla rodziców dzieci ze spektrum autyzmu. Takie przedmioty udające to czym nie są naprawdę to wspaniałe zabawki dla większości dzieci, ale naszym mogą utrudnić rozumienie świata. Zwłaszcza na początku terapii, warto dawać dziecku zabawki, które wyglądają jak prawdziwe przedmioty, dopiero gdy jesteśmy pewni, że nasze dziecko nie ma problemów z udawaniem można wprowadzać takie abstrakcje. Terapia zabawy, wbrew pozorom wcale nie jest łatwa, ale jaka to radość, gdy w końcu widzimy efekty!

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Zabawa tematyczna - piekarnia

Każdy rodzic/terapeuta dziecka ze spektrum autyzmu, wie jak ważną część terapii stanowi nauka zabawy. My jesteśmy między innymi na etapie zabaw tematycznych wg scenariusza. Zabawa w piekarnię pojawiła się w naszym domu już jakiś czas temu, dziś jednak Dominik przypomniał sobie o niej, więc mamy wielki powrót.
Najpierw czytaliśmy książeczkę pt. "Miś Bruno kupuje chleb". Potem bawiliśmy się figurkami misiów odtwarzając treść książeczki. Następnie poszliśmy do piekarni (chodzimy bardzo często, ale wtedy nagle Mikołaj odkrył ją na nowo;-)), żeby naprawdę kupić chleb. W końcu przygotowaliśmy z masy solnej chleby, bułki, obwarzanki, rogaliki etc. i mogliśmy otworzyć własną piekarnię. Wystarczyły dwa taborety jako lada, pieczywo ułożone na styropianowej tacce, papierowe torebki (szary papier poskładałam i zszyłam zszywaczem) no i oczywiście portfele z pieniędzmi.

nasza piekarnia



Zabawa wychodziła nam świetnie - zwłaszcza na początku Mikołaj przejawiał wielkie zaangażowanie. Mogliśmy ćwiczyć: udawanie, wcielanie się w role, naprzemienność, budowanie prawidłowych zdań, ćwiczenie dialogów, stosowanie zwrotów grzecznościowych, umiejętność czekania na swoją kolej, liczenie no i jest to świetny trening relacji społecznych. Tyle rzeczy w czasie jednej zabawy! Polecam!