czwartek, 20 czerwca 2013

Nasze pamiętniki czyli o dzienniczku wydarzeń

O pisaniu dzienniczka wydarzeń jako sposobie na wspomaganie rozwoju językowego dziecka miałam pisać już dawno temu, ale tak jak wiele innych pomysłów, tak i ten odłożyłam na bliżej nieokreśloną chwilę gdy będę miała "trochę wolnego czasu" (hehe). Impulsem do pokazania wreszcie naszych dzienniczków, był ten wpis u Eli oraz ten wpis u Faustyny.
Dzienniczek wydarzeń to jeden z elementów wspomagania rozwoju językowego dzieci, które mają w tej dziedzinie jakieś problemy np. dzieci niesłyszących lub autystycznych. Jest też wspaniałym narzędziem dla dzieci dwujęzycznych.
Prowadzenie dzienniczka wydarzeń, było jednym z zaleceń jakie otrzymaliśmy od logopedy, który pracował z naszym Mikołajem. Wydaje się to niezwykle proste zadanie: wystarczy zeszyt, w którym prostymi słowami (ich ilość zależy od poziomu rozwoju językowego dziecka) zapisywać będziemy wybrane wydarzenia z życia dziecka. Normalne, zwyczajne sytuacje, które przytrafiają nam się na co dzień. Chodzi o to, aby dostarczyć dziecku prawidłowych wzorców językowych, które umożliwią opowiedzenie o swoich przeżyciach. Dokonując wpisów, możemy zwracać uwagę na to co akurat jest trudnością dziecka (np. użycie czasów teraźniejszego lub przeszłego, mówienia w odpowiedniej osobie, sposób zwracania się do innych etc.). Prowadzenie takiego dzienniczka wydarzeń jest niezwykle ważne dla dzieci z zaburzoną komunikacją językową lub dzieci dwujęzycznych. Jest to także wspaniałe narzędzie do rozwijania umiejętności językowych dzieci zdrowych. A przy okazji wspaniała pamiątka.
Na czym to polega? Kupujemy zeszyt i zapisujemy w nim wydarzenia z życia dziecka. Im młodsze dziecko, im niższy poziom jego kompetencji językowych, tym prostszego języka używamy. Do tego rysujemy proste, schematyczne rysunki. Można wkleić jakiś bilet, pocztówkę, liście z lasu. Cokolwiek, co będzie dla dziecka atrakcyjne. Poniżej prezentuję przykładowe strony z dzienniczka Mikołaja (który w naszym domu zwany jest pamiętnikiem).

Pierwsze dwa zdjęcia to wpisy z "dawnych czasów", kiedy Mikołaj mało mówił i w ogóle nie potrafił prowadzić narracji.

pierwszy dzień w przedszkolu

zawsze znajdzie się "coś" do zapisania

Poniżej przykład wpisu z zastosowaniem komiksowych dymków. To bardzo ważne, żeby opisać wydarzenie a dodatkowo wpisać zdania mówione w pierwszej osobie (na obrazku Mikołaj akurat śpiewa "sto lat", bo uczyliśmy go wtedy jak się zachować na przyjęciu urodzinowym).



Prowadzenie dzienniczka ma wiele zalet, ale i jedną trudność. Wiąże się z ogromnym wysiłkiem ze strony rodziców. Nie dlatego, że zajmuje to wiele czasu lub energii. Dlatego, że  wymaga systematyczności i z własnego doświadczenia wiem, że na dłuższą metę jest to trudne. Ale też z własnego doświadczenia wiem, że jest to gra warta świeczki. My już dawno nie pisaliśmy pamiętników i teraz wróciliśmy do tej formy, tyle że z pewnymi zmianami. Po pierwsze: Mikołaj sam teraz pisze i rysuje w swoim zeszycie i robi to bardzo chętnie (hura!). Po drugie Dominik też ma swój zeszyt, w którym ja piszę dla niego a on rysuje. W jego pamiętniku, dopisujemy sylaby lub słowa, których uczy się czytać.

jeden z pierwszych samodzielnych wpisów Mikołaja


przykładowa strona dzienniczka Dominika

Jeśli chcecie prowadzić z dzieckiem dzienniczek a boicie się, że to kolejne zobowiązanie, które trudno będzie realizować na dłuższą metę polecam sprawdzony przez nas sposób dzienniczków krótkoterminowych. My prowadziliśmy np. zeszyt po tytułem "Wakacje Mikołajka". Określone ramy czasowe, motywują do systematycznego wypełniania - przecież to tylko dwa miesiące! Polecam wszystkim na nadchodzące wakacje - będziecie mieć wspaniałą pamiątkę!

P.S. Myślę, że taki dzienniczek to fantastyczna sprawa dla dzieci uczących się języka obcego. Dla  nas na pisanie w innym języku jeszcze za wcześnie, ale jeśli ktoś próbował to dajcie znać jak to wychodzi!


22 komentarze:

  1. Przed chwila zobaczylam Twoj wpis i usmiechnelam sie, gdyz dzisiejszego popoludnia dokonalismy pierwszych wpisow do naszego dzienniczka :) Synek w sb skonczyl cztery lata, wiec wrocilismy do tego wydarzenia. Rayan dyktowal mi, co mam pisac i rysowal rysunki, ja pisalam. Pisalismy po angielsku, jeden z trzech jezykow, ktorymi sie poslugujemy. Mam nadzieje, ze wytrwamy i bedziemy (w miare :) systematyczni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w takim razie i Wam i nam życzę wytrwałości w pisaniu!

      Usuń
    2. Urszulo! moj synek tez ma cztery lata i dzienniczek sie sprawdza. Mamy dokladnie taka sama metode jak Wy. I piszemy w roznych jezykach, ostatnio napisalismy po polsku, a tata podpisal po francusku. Mozna tez tak wielojezycznie :-)

      Usuń
    3. Magdo ! Dziekujemy za zyczenia wytrwalosci :) I ... wzajemnie :)

      Faustyno ! O pisaniu w roznych jezykach jednoczesnie nie pomyslalam. Dziekuje za podpowiedz :) Skorzystamy na pewno. I, przy okazji, moje dzieci rowniez mowia po francusku (urodzily sie we Francji, teraz mieszkamy w USA).

      Usuń
  2. Bardzo dziękuję za wpis! Od dłuższego czasu myślę o tym, żeby Dzieciaki prowadziły swoje Dzienniczki. Czuję się pozytywnie zmotywowana Twoim postem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. och, takie komentarze sprawiają, że i ja czuję się pozytywnie zmotywowana (do pisania bloga) - dziękuję ;-)

      Usuń
  3. U nas Kuba miał problem w budowaniu złożonych zdań. Zaproponowałam mu pisanie książki. Czyta nam wieczorami. Ale rzeczywiście wymaga to dyscypliny od rodziców a z tą w lecie bywa różnie. Nie wpadłam na to, że można pamiętnik wykorzystać do nauki języka. No rewelacja :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lasche - mieszkasz w domu z pisarzem! To musi być ekscytujące i te wieczory autorskie... mam cichą nadzieję, że i ja "doczekam kiedyś takiej chwili" ;-)

      Usuń
  4. My też wracamy do tej formy... przez jakiś czas prowadziliśmy ale potem Mikołaj się trochę znudził.... teraz kupiłam na próbę "Mój pierwszy dzienniczek" i Mikołaj bardzo chętnie się zabrał za jego uzupełnianie...dodatkowo omawiamy tematy przewidziane na poszczególne dni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cóż, nasze dzieci też lubią zmiany. Fajnie, że Mikołajowi spodobał się "Mój pierwszy dzienniczek" - może my też go kiedyś wypróbujemy ;-)

      Usuń
  5. Bardzo fajny pomysl z zapisywaniem sylabek, ktore dziecko potrafi juz czytac. Gabrys odczytuje kilka sylabek, ale jeszcze nie mzoe czytac tekstow, postaram sie je wplesc w nasz dzienniczek!
    I milo nam, ze wspominasz nasz dzienniczek z podrozy :-)
    Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no wspominam, wspominam - Wasz dzienniczek był świetny i może kogoś jeszcze zmotywuje tak jak mnie ;-)

      Usuń
  6. W tamtym roku Tomke pisał mini książeczki (ja pisałąm, on dyktował i rysował)-jako wspomnienie z Wakacji - w tym roku chyba spróbujemy z pamiętnikiem, ale obawiam się porażki -Ja jestem bardzo niesystematyczna! :( :(, o braku czasu nie wspominę
    pozdrawiam
    i Klarcię ściskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mini książeczki to też fajny pomysł - lubię takie twórcze propozycje dla dzieci ;-)
      a Klara dziękuje za uściski ;-)

      Usuń
  7. No nareszcie, naocznie zobaczyłam Wasz dzienniczek!! Ale się cieszę. udostępniłam Was wszędzie na FB.
    Wiesz sama dobrze, co myślę, o tej "technice wspomagania rozwoju językowego". U nas dodatkowo się potwierdziło się to, że może pomóc w nabywaniu języka, który pomoże opanować emocje. Dzięki opanowaniu zwrotów niemieckojęzycznych, synek radzi sobie z funkcjonowaniem i emocjami...
    "Pisujemy" też dzienniczek polski (po polsku) ale to tylko najważniejsze wydarzenia.
    Od 4 urodzin mamy wypróbować "Mój pierwszy dzienniczek"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz Elu, ja coraz bardziej przekonuję się do dzienniczka choć przyznaję, że początki były ciężkie i pisaliśmy raczej z przymusu to efekty są fantastyczne! No i teraz to już sama przyjemność ;-)

      Usuń
    2. Ha... My też zaczęliśmy...jest postęp :) ....Ela nie dawała spokoju ;) hehe

      Usuń
    3. dobrze, że się dałyśmy zmotywować ;-)

      Usuń
  8. My też prowadzimy taki dziennik (pracujemy met. krakowską), ale niestety z systematycznością jest ostatnio problem :(. To nieszczęsne wożenie dziecka z terapii na terapię zajmuje pół dnia a jeszcze trzeba codzienne ćwiczenia robić, sprawami domowymi się zająć i drugim synem również. Zwyczajnie nie wyrabiam! Magdo jak ty dajesz radę???? Jak sobie planujesz dzień żeby z wszystkim zdążyć??? Chyba musisz urządzić tu jakieś szkolenie z organizacji na blogu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szkolenie z organizacji? chyba jednak nie ;-) moje planowanie dnia polega na tym, że wstaję rano i próbuję wszystko ogarnąć - co nie znaczy, że mi się udaje ;-)
      Pisanie dzienniczków często wrzucam w godziny nauki/terapii albo deleguję do tego Tatę (wspólne chwile wieczorem z dziećmi)
      a co do wożenia dziecka na terapię to niestety masz rację - jest to potwornie czasochłonne. My zrezygnowaliśmy z niektórych zajęć gdy urodziła się Klara (mamy zajęcia rozłożone tylko na dwa dni i np. w środę nie uczymy się w domu bo cały dzień jesteśmy w rozjazdach) i choć to była bardzo trudna decyzja (zrezygnować z terapii - brzmi jak szaleństwo, prawda?) okazała się bardzo dobra dla naszej rodziny. Zwolniliśmy tempo i mamy czas na bycie razem ;-)

      plus: gdy zawoziłam Mikołaja na jakąś terapię, Dominik zawsze jeździł ze mną i spędzaliśmy czas w poczekalniach na wspólnym graniu, czytaniu książeczek, rysowaniu lub szliśmy na spacer/plac zabaw etc. polecam wykorzystać ten czas bycie z drugim synem!
      pozdrawiam znad sterty prasowania ;-)

      Usuń
  9. Hej Magda...
    Nigdy nie pomyślałam o takim dzienniczku. Świetna sprawa. Chyba będziemy musieli zrobić, chociaż u nas z systematycznością mamy problem ;( Do tej pory zbieram tylko małe karteczki z datą i dziwnymi tekstami Młodego ;)
    pozdrówki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zróbcie, zróbcie - będziecie mieli naprawdę fajną pamiątkę!
      "odpozdrówki" ;-)

      Usuń