Najpierw, wyposażeni w dużą papierową torbę, odbyliśmy wielką ekspedycję do parku w poszukiwaniu skarbów jesieni. Zbieraliśmy żołędzie, kasztany i mnóstwo liści. Przy okazji obserwowaliśmy dokładniej liście, opisywałam im budowę liścia (blaszka liściowa, ogonek i nerwy). Potem bawiliśmy się w zagadki - każdy wybierał sobie liść, a ja pytałam: czy Twój liść ma ogonek? A czy ma nerwy? etc. Dzięki tym zagadkom, zapamiętali bez problemów ;-) Trochę nazywałam, z którego drzewa pochodzą liście, ale takie rozpoznawanie zostawiamy sobie na wiosnę.
W domu odbijaliśmy liście, chowając je pod kartką i rysując po niej leżącą kredką świecową. Technika mało oryginalna, ale daje fajny efekt. Chłopcy nie byli zbyt zachwyceni, w odróżnieniu ode mnie - mogłabym tak odbijać bez końca!
praca Dominika |
Z tej strony wydrukowałam im liście. Chłopcy łączyli kropki (znów nazywaliśmy części liścia) i kolorowali. Nie wiem dlaczego Dominik wybrał niebieski jako kolor jesienny. Może ma z tym coś wspólnego fakt, że niebieski to jego ulubiony kolor?
w ciszy i skupieniu... |
Wykorzystywaliśmy też liście do układania sekwencji - to już głównie Dominik.
odrywa liście z gałązki |
naśladowanie sekwencji |
Z liśćmi spotykamy się teraz codziennie. Dopóki są bawimy się nimi na całego. I uczymy się też! Gdybyście widzieli minę wolontariuszki pracującej z Mikołajem, gdy przyniosła mu liście na zajęcia a on wziął jeden do ręki i powiedział: "Spójrz, tu są nerwy i tam płynie woda i sok"! (miało być soki odżywcze)
A Dominik codziennie robi bukiet z liści wołając: "Mamo, znowu znalazłem skarb jesieni"!