Minął styczeń. Nareszcie. Trudno nazwać go bardzo pracowitym w naszym domowym przedszkolu. Moje zniechęcenie i spowolnienie przyszło w parze z eksplozją samodzielnej zabawy Dominika. Jego niekończąca się ochota by ustawiać autka do wyścigów, spotkała się z milczącą aprobatą i zadowoleniem mamy. I tak nasze domowe przedszkole działało od przypadku do przypadku. Dopiero pod koniec miesiąca zabraliśmy się chętniej do pracy. A co robiliśmy?
(Dominik ma 3 lata i 7 miesięcy)
Oczywiście
czytaliśmy sylaby ale spokojnie bez szaleństw. Poza tym Dominik bawił się trochę kartami, które Ewa udostępniła
tutaj. Wcześniej był świadkiem pracy Mikołaja z tymi obrazkami, ale teraz sam mógł je dopasowywać. Bardzo ciekawe doświadczenie dla dziecka, że fryzura mamy i mały konik mają taką samą nazwę ;-)
Od czasu do czasu układamy sekwencje - teraz Dominik dokańcza podany wzór. Przygotowałam mu między innymi takie choinkowe sekwencje do układania (choinki wycinałam ze starego papieru do pakowania prezentów). Musimy jednak więcej takich zadań wykonywać, żeby wspomóc proces lateralizacji i ułatwić czytanie.
|
dokończ układać tak samo |
Miałam w planie kontynuować liczenie z Dominikiem w zakresie dziesięciu, ale dostałam od niego prztyczka w nos. Okazuje się, że mój synek nie jest zbytnio zainteresowany liczeniem. Korzystając pomysłu, który dawno temu podpatrzyłam u K z bloga Do dzieci z pasją, zrobiliśmy sobie śnieżynkową matę do liczenia. Oczywiście trochę musiałam pozmieniać w szczegółach, ale zachowaliśmy główny pomysł. Mnie się najbardziej podobają cyfry napisane świecową kredką, które Dominik zamalowywał akwarelami. Chciałam robić matę do szóstki, ale przy czwórce Dominik był już kompletnie znudzony więc odpuściłam. Ale trochę policzyliśmy a małe rączki pracowały dziurkując śnieżynki i naklejając je.
|
śnieżynkowa mata |
Żeby wzbudzić większe zainteresowanie, wyjęłam po kilku dniach brokat i Dominik ozdabiał swoją matę. Zainteresowanie wzbudziłam, tyle że mazianiem brokatowym żelem a nie liczeniem. Kolejna lekcja pokory od mojego dziecka ;-)
Po wizycie na wystawie szopek krakowskich, budowaliśmy podobne szopki z klocków. Poniżej nasze wspólne (moje i Dominika) dzieło.
|
szopka krakowska |
Powróciła nasza różowa wieża i brązowe schody. Po ostatniej niechęci Dominika do pracy z tym materiałem, postanowiłam zrobić przerwę i schować go. Po kilku długich tygodniach, wyjęłam z powrotem i został przywitany z entuzjazmem. W obawie przed zniechęceniem niczego nie proponowałam i pozwoliłam na swobodną pracę z materiałem. Efekt?
|
mamo, spójrz co ja zrobiłem! |
|
mamo, spójrz teraz taa dam! |
|
tato, chodź zobacz moją budowlę! |
Nie muszę chyba pisać jaką radość sprawił mi ten widok. Z jednym tylko nie mogę sobie poradzić - dodawaniem zabawek do tych budowli. Mikołaj zaraz stawia na szczycie żołnierza, wjeżdża autami (Dominik to naśladuje) a kiedy się nie zgadzam strasznie się złości. Jak mam mu wytłumaczyć, dlaczego się na to nie zgadzam? Mamy/Nauczycielki montessori - poradźcie jak Wy sobie radzicie w takich sytuacjach?
Poza tym Dominik z radością eksperymentuje z układaniem wzorów mozaiki, którą Mikołaj dostał od Babci i Dziadziusia. Zauważyłam, że ma problem z linią ukośną (np. ze złożeniem dwóch trójkątów w kwadrat) więc będziemy to ćwiczyć. A na razie wzory wymyśla sobie sam ;-)
|
wzór własny Dominika |
I jeszcze nasze zimowe zabawy z ćwiczeń praktycznych. Przygotowuję je głównie dla Mikołaja, ale zawsze obaj chłopcy z nimi pracują. W tym miesiącu mieliśmy między innymi takie: wrzucanie kryształków lodu (kamyczki akrylowe) do pojemnika na lód, zasypywanie aut lawiną śniegową (waciki) i odśnieżanie ich. Na zdjęciu poniżej jest błąd - miseczka z kamyczkami powinna stać z lewej strony (zawsze ustawiamy wszystko od lewej do prawej tak jak dziecko będzie czytało).
|
jeden kryształek lodu do jednej gwiazdki |
|
Złomek zasypany śniegiem |
Kupiłam sobie ostatnio moździerz. Kupiłam bo był śliczny i za pół ceny (chociaż w zasadzie nie wiem ile normalnie kosztuje takie coś) a potem myślałam do czego by go wykorzystać? I tak wpadłam na pomysł kruszenia lodu, tyle że zamiast lodu używamy kostek cukru. Ktoś ma jeszcze wątpliwości, że to był hit? To wielka rzadkość, że pozwalam dzieciom jeść cukier (właściwie zdarzyło się to pierwszy raz;-)), ale co tam. W końcu kostka cukru dziennie nawet moim dzieciom nie zaszkodzi ;-)
|
kruszymy cukier i wsypujemy do cukierniczki |
A teraz dowód kulinarnych zmagań Dominika. Jako że zima ma wpływ na to co jemy, u nas często pojawiają się domowej roboty kluski, które przygotowuje ze mną mój mały synek. Przestawiam kluski śląskie i "wąże" handmade by Dominik.
|
kluski śląskie i "wąże" |