piątek, 3 lutego 2012

Pójdę boso...

Mam przed oczami taki obrazek: dwuipółletni Mikołaj na wakacjach, boso idzie po ścieżce wysypanej drobnymi, kłującymi kamyczkami. Ludzie patrzą na to zadziwieni i pytają: "czemu każecie temu dziecku chodzić boso po takich ostrych kamieniach?" A w zwyczaju Mikołaja było zdejmowanie sandałków i zostawiane ich gdzie popadnie. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że nasze dziecko ma poważne problemy rozwojowe a słowo "podwrażliwy" nie istniało w naszym słowniku. Zamiłowanie do chodzenia boso (po wszystkich podłożach) zostało mu do tej pory. W lecie wchodząc na plac zabaw z piaskownicą od razu zdejmuje buty i skarpetki. Właśnie obserwując go w czasie takiej zabawy we wrześniu, pomyślałam, że trzeba mu będzie zorganizować jakąś stymulację w zimie. No, to mamy już luty a ja dopiero teraz zrealizowałam ten pomysł. Podobno lepiej późno niż poźniej ;-)
Do jednej miednicy nalałam ciepłą wodę, do drugiej chłodną. Chłopcy wchodzili do wody, doświadczali, nazywali i śmiali się radośnie. Próbowali nawet stania jedną nogą w ciepłej wodzie i drugą w chłodnej.

doświadczamy temperatury wody

Potem wytarli stopy i zaprosiłam ich do naszej ścieżki sensorycznej. Złożona była z: sztucznej trawki, ochraniacza do łóżeczka dla niemowląt (jeszcze Mikołaja), foli z bąbelkami i styropianu.

gotowa ścieżka

Chłopcy chodzili po różnych fakturach (prosiłam, żeby starali się chodzić wolniutko i malutkimi kroczkami), szurali i skakali. Na styropianie prosiłam każdego z nich, żeby spróbował zrobić się taki ciężki aż w podłożu zrobi się dziura. Bardzo się starali ;-) I wiecie co? Mikołaj zrobił wgniecenia swoich stóp!

miękko, gładko...

...i szorstko

Zabawa była wspaniała i była to jedna z tych zabaw, które nie tylko dają radość ona po prostu uszczęśliwiła Mikołaja! Następnym razem dołożymy jeszcze chodzenie z zamkniętymi oczami - dziś chłopcy byli zbyt rozemocjonowani.
Na zakończenie zaproponowałam im zabawę w przenoszenie żołędzi palcami stóp, którą przypomniałam sobie ostatnio dzięki temu wpisowi. Na szczęście miałam zachomikowanie żołędzie ;-) To była niesamowita radość patrzeć jak chętnie Mikołaj przekładał żołędzie stopami - widać było, że sprawia mu to niesłychaną przyjemność. Dominik początkowo miał trudności, ale po kilku próbach "załapał" o co chodzi.
A ja już planuję modyfikacje obu tych zabaw. W końcu jeszcze trochę czasu minie zanim wychodząc z domu, po prostu pójdę boso...

9 komentarzy:

  1. Wzruszyłam się ;-) Ten post jest wspaniałym świadectwem matczynej miłości ;-) Madziu jesteś wielka, a Twoi chłopcy wspaniali ;-)
    A Mikołaja rozumiem doskonale, też lubię latem zdjąć buty i iść boso ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. wiesz, przyznam, że ja mam podobnie jak Mikołaj (i Ewa:)), jak tylko siądę na krawędzi piaskownicy, zaraz mam ochotę zdjąć buty i połazić w niej boso... nie robiłam tego na publicznych placach zabaw, bo "co ludzie powiedzą", ale tu na wsi, jak było ciepło to całe dnie biegałam boso, moje dzieci też:) A ostatnio łazimy też po lodzie - wystawiamy miski z wodą na dwór, potem młotkami rozwalamy lód, przesypujemy w łazience pod prysznicem (na ręcznikach, żeby było bezpieczniej:)) i łazimy boso (wszyscy oczywiście) opowiadając sobie, jaki jest lód. Ale muszę do tego dołączyć miskę z ciepłą wodą - fajny pomysł, już się nie mogę doczekać:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za te wszystkie informacje wspaniałej Mamy i Super dzieciaków.Uczę się od Ciebie wielu działań,wykorzystuję w pracy niani.Przypomniałam sobie spacery mojego syna,w najbardziej zatłoczonym miejscu zdejmował buty i mówił"boso ".

    OdpowiedzUsuń
  4. Super pomysły!
    Chodzenie boso jest super :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja się do ścieżki sensorycznej już od dawna przymierzam to może w końcu się zmobilizuję dzięki Tobie. I pomysł z miskami - super :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ewo - mnie wzruszył Twój komentarz. Nasza codzienność jest raczej zwyczajna - jak każda mama szukam tego co najlepsze dla moich dzieci ;-)

    K. - pomysł z lodem jest rewelacyjny i myślę, że wypróbujemy ;-)

    Nianiu Dzidzio, Aniu, adriano, Edyto : dziękuję za Wasze komentarze i za wizytę u mnie ;-) cieszę się, że podobają Wam się nasze zabawy

    pozdrawiam Was wszystkie bardzo serdecznie ;-)
    magda(c)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesli chodzi o chodzenie boso, to tutaj wszystkie dzieci biegaja po placu zabaw - i okolicach - na bosaka :) A sciezke sensoryczna wciele w zycie jak tylko dojda nasze woreczki z grochem. Wiosenne pozdrowienia (tutaj juz wiosna... :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się w 100% z Ewą :) Podglądam Waszego bloga od jakiegoś czasu i myślę, że w pracę ze swoimi chłopcami wkładasz oprócz pomysłu i kreatywności przede wszystkim dużo serca :) a co do ścieżki sensorycznej i chodzenia boso, aż chce się powiedzieć: mała rzecz a cieszy! nie tylko dzieci ;)

    OdpowiedzUsuń