Dominik ma cztery lata
Minął maj. Hura! To bardzo piękny, ale w tym roku wyjątkowo męczący dla mnie miesiąc. W naszym domowym przedszkolu trochę się działo, niestety jakoś trudno wydobyć mi to wszystko z otchłani pamięci. Dlatego pokazuję tylko to co udało mi się sfotografować i wgrać do komputera.
Moją największą radością w tym miesiącu była niespodziewana eksplozja zabaw z różową wieżą i brązowymi schodami. Pomijając początkowe zainteresowanie gdy kupiliśmy ten materiał, nigdy Dominik nie pracował z nim tak chętnie jak ostatnio. Zaczęło się od spontanicznych, samodzielnie tworzonych konstrukcji, które obserwowałam (i fotografowałam) w milczeniu.
|
"mamo, spójrz co zrobiłem ;-)" |
|
"taa daam!" |
Gdy wydawało się, że Dominik stracił już zainteresowanie dalszą pracą spytałam czy mogę coś zbudować. Ochoczo się zgodził, po czym gdy zobaczył co robię nie pozwolił mi skończyć wołając: "ja Ci pomogę!"
|
wspólna praca |
I od tego się zaczęło. Tworzyliśmy rozmaite konstrukcje, po raz pierwszy mój synek zgadzał się na propozycje, które jakiś czas temu wydrukowałam dla niego.Budował wg wzoru - to była niesamowita przyjemność patrzeć jak próbował wykombinować właściwy sposób, gdy widział, że coś mu nie pasuje. Siedziałam, obserwowałam i uśmiechałam się sama do siebie.
|
jedna z konstrukcji Dominika |
A potem zaskoczył mnie po raz kolejny! Przypomniał sobie, konstrukcję, którą budowaliśmy dawno temu, ale teraz budował sam i po raz pierwszy w trakcie samodzielnej pracy ze schodami, zwracał uwagę na grubość klocków. Do tej pory było mu to obojętne (wystarczy zerknąć na dwa pierwsze zdjęcia - nie widać tam żadnego porządku). Normalnie nie mogłam przestać się uśmiechać ;-)
|
"ja sam potrafię!" |
Dominik jest teraz w wieku niezwykłej wrażliwości na przyrodę. Interesują go wszystkie ptaki jakie zobaczymy, robaczki, które spotkamy i każdy listek rosnący po drodze. Ponieważ od początku podstawówki szłam przez szkołę z opinią humanistki, nigdy nie pomyślałam że biologia może mnie zainteresować i uczyłam się jej aby zaliczyć klasówkę i zapomnieć. Teraz muszę nadrabiać i szybko dokształcać się w naukach przyrodniczych. I wiecie co? - strasznie to wszystko ciekawe! W ramach obserwacji i rozpoznawania drzew, zajmowaliśmy się między innymi kwiatami kasztanowca. Zrywaliśmy, obserwowaliśmy (przysięgam, pierwszy raz w życiu trzymałam w ręku kwiat kasztanowca) i malowaliśmy (tzn. chłopcy malowali). Narysowałam pisakiem łodyżki a oni palcami odbijali kwiatuszki a następnie patyczkami do uszu moczonymi w farbie różowe i żółte środki.
|
malowanie z natury ;-) |
Moim zupełnie nieobiektywnym zdaniem wyszło super! Te prace mnie cieszą szczególnie, bo sama je wymyśliłam ;-) Za zdjęciu: praca u góry Mikołaja a u dołu Dominika.
|
kwiat kasztanowca na żywo i namalowany |
Bawimy się też z naszą mapą świata. Żeby urozmaicić Dominikowi przyswajanie nazw kontynentów, zrobiliśmy łódeczki ze skorupek po orzechach i pływaliśmy w podróż. Np. ja mówiłam gdzie płynie łódka a Dominik pokazywał trasę lub odwrotnie. Ważne było dla mnie wielokrotne powtarzanie nazw.
|
w drodze do Ameryki Północnej |
Łódki zostały potem zabawką numer jeden na całe dwa dni - dopóki nie zostały zupełnie zniszczone, przez dwóch żywiołowych chłopców. Niesamowite ile mieli z nimi zajęcia - godziny zabaw a przygotowanie łódeczek zajęło nam kilka minut.
A kiedy ja zajęta jestem w kuchni, Dominik spędza czas ze mną. Rysuje, wycina, nakleja lub bawi się. Na przykład taką "tacą sensoryczną". Na plastikową tacę wsypałam trochę barwionego ryżu, dołożyłam łyżeczki, Dominik przyniósł dinozaura, plastikowe jajo i autka, i zabawa na całego. Zajęcie na min. pół godziny.
Trochę czytamy sylaby, ćwiczymy słuch fonemowy, nadal pracujemy nad rymami i dużo czasu spędzamy na zewnątrz. Obaj chłopcy nauczyli się jeździć na rowerach na dwóch kółkach, więc jak mówi Dominik: "śmigamy teraz szybko a Tata za nami biega" ;-)
I czekamy na wakacje ;-)
Wasze kwiaty kasztanowca piękne!!!
OdpowiedzUsuń