Przygotowałam malutkie słoiczki napełnione kaszą, które pokazywałam chłopcom i omawiałam. Była kasza: manna, jaglana, gryczana, kukurydziana, jęczmienna drobna i pęczak. Rozmawialiśmy o tym: co to jest kasza? Jak i z czego powstaje? Potem chłopcy mogli, jeśli chcieli wysypać kaszę z wybranego słoiczka i zbadać jak wygląda, jaki ma kolor, zapach, jaka jest w dotyku. Dowiedziałam się, m.in.że kasza kukurydziana jest "jak złoto" (Mikołaj) a kasza manna "jak chmurki" (Dominik). Bardzo im się to zadanie podobało a w pewnym momencie spontanicznie przerodziło się w ćwiczenia praktyczne dnia codziennego.
Dominik wsypuje łyżeczką... |
...Mikołaj woli inny sposób ;-) |
Potem dopasowywanie słoiczków z kaszą do zdjęcia zboża, z którego dana kasza powstała. Szkoda, że nie miałam prawdziwych kłosów - musimy wrócić do tej zabawy w lecie!
Muszę powiedzieć, że byłam zaskoczona zainteresowaniem jaki ten temat wzbudził u chłopców. Totalnie skupieni na tym co im pokazuję i mówię - kocham takie chwile ;-) A oni w końcu wiedzą z czego mama gotuje grysik, którą kaszę można zjeść z mlekiem na śniadanie a którą wsypiemy do krupniku.
Było też pisanie (Mikołaj) oraz naklejanie i liczenie sylab dla Dominika. Dwustronną taśmą przymocowałam do kartki trochę kaszy, makaronu i ryżu i karta pracy gotowa ;-)
praca Mikołaja |
praca Dominika w trakcie |
Potem Mikołaj uzupełniał słowa w starym, polskim wierszyku "kipi kasza,kipi groch" - napisałam ten wierszykzostawiając luki w każdym miejscu, gdzie pojawiało się słowo "kasza". Przy okazji ćwiczyliśmy prawidłową wymowę głoski "sz".
Myślałam o zrobieniu obrazków z różnych rodzajów kaszy, ale żal mi było zmarnować tyle dobra. W zamian chłopcy przygotowali kaszę jaglaną zapiekaną z jabłkami.To była dopiero frajda - nie pomaganie mamie ale samodzielne gotowanie. Chłopcy sami myli i przyprawiali kaszę, kroili jabłka, układali w naczyniu żaroodpornym... miło było patrzeć jak chętnie razem pracowali. A ja wyjątkowo dobrze zniosłam degradację z szefowej kuchni na podkuchenną ;-)
Chyba muszę ich częściej wpuszczać do kuchni ;-)
też chce takiej degradacji ;)
OdpowiedzUsuń;-)
Usuńmoże kiedy potrzebujesz też czasu, by Maleństo przytulić, to możesz Chłopakom całą kuchnię oddać ;) ja tam marzę o sytuacji, gdy moje Chłopaki przejmują kuchnię nie na moment, a na wieczne nieoddanie :)
OdpowiedzUsuńbyłoby fajnie jakby sami gotowali ;-) jest na co czekać!
UsuńJaką Ty jesteś dzielną mamą, Magdo! Szacunek! :)
OdpowiedzUsuń;-) dziękuję. Miło przeczytać taki komentarz, zwłaszcza od jeszcze dzielniejszej mamy (przeczytałam cały Twój blog i jestem pod wrażeniem)
UsuńMy też uwielbiamy kaszę jaglaną!I może nawet na Dzień Kaszy się skusimy?:)
OdpowiedzUsuńhehe, my tamtego dnia jedliśmy na obiad krupnik a na kolację kaszę kukurydzianą na mleku - to był naprawdę dzień kaszy ;-)
Usuńżyczę Wam smacznego ;-)