środa, 18 września 2013

"Mój pierwszy dzienniczek" - nasza opinia

Jakiś czas temu dostałam propozycję współpracy z wydawnictwa Wir i zostałam poproszona o zrecenzowanie "Mojego pierwszego dzienniczka". Jestem wielką fanką prowadzenia dzienniczków wydarzeń z dziećmi, wspominałam o tym tutaj, ale dotychczas pisaliśmy po prostu w zeszycie. Przyznam się, że od początku wiedziałam o wydanym niedawno "Moim pierwszym dzienniczku", ale nie kupiłam go, bo uważałam, że zeszyt wystarczy w zupełności, bo przecież to "to samo". O, jak bardzo się myliłam!
Gdy otworzyłam po raz pierwszy dzienniczek i zaczęłam go przeglądać, wpadłam w zachwyt i nie mogłam się doczekać, żeby pokazać go Mikołajowi. Dzienniczek ma 90 stron i zbudowany jest wg stałego schematu. Po otwarciu, na stronie po lewej jest króciutki dialog na wybrany temat, kilka pytań do odpowiedzi oraz miejsce do wpisania nazwy dnia (dzisiejszego oraz wczorajszego i jutrzejszego). Po prawej jest miejsce na opisanie wydarzeń z dnia oraz narysowanie rysunku, bądź wklejenie pamiątki. Na stronie sklepu wydawnictwa tutaj można zobaczyć galerię produktu i zdjęcia "wnętrza" dzienniczka.

zdjęcie stąd

Niestety, mój syn nie podzielił mojego entuzjazmu. Dzienniczek owszem przejrzał, po czym odłożył na półkę. Na moją propozycję, aby coś zapisać odpowiedział "jutro napiszę" i tak przez dwa tygodnie. Ale gdy już się przełamał i dokonał pierwszego wpisu... pokochał ten dzienniczek całym sercem! Teraz, sam wyjmuje go gdy chce coś zapisać, sam sobie czyta, odpowiada na pytania, rysuje. Uśmiech mam chyba od ucha do ucha (nie sprawdzałam), gdy patrzę jak siedzi pochylony i ze skupieniem notuje to co dla niego ważne, pytając od czasu do czasu: "mamo, a jak się to pisze?"

Mikołaj zapisuje, że zrobiłam mu włóczkowego ninję ;-)

Dla kogo dzienniczek? Dla każdego! Serio, to nie jest tylko książka dla dzieci z trudnościami, nadaje się dla każdego dziecka. Dla dzieci z problemami w komunikacji bo pozwala na ćwiczenie dialogów i odpowiedzi na pytania w zakamuflowanej formie, dziecko nie wie, że ćwiczy. Dla dzieci autystycznych bo poza ćwiczeniem komunikacji, ma szansę na przepracowywanie sytuacji społecznych - dialogi z lewej strony, mogą stanowić punkt wyjścia do treningu poszczególnych sytuacji, z którymi dziecko ma problem. Dla dzieci dwujęzycznych oraz uczących się języka polskiego jako obcego - bo daje szansę na regularne spotkanie z językiem i ćwiczenie myślenia po polsku. Dla dzieci, które uczą się pisać - bo mogą doskonalić nowo zdobywane umiejętności w atrakcyjnej formie (zwróćcie uwagę, że dzienniczek ma szeroką linię i nie jest to zeszyt do ćwiczenia kaligrafii). I wreszcie dla dzieci, którym chcemy zrobić wspaniałą pamiątkę z dzieciństwa, maluch może dyktować rodzicowi tekst do zapisania i samodzielnie rysować lub wklejać pamiątki.

Ja bardzo się cieszę, że mamy ten dzienniczek. Mikołaj pisze i rysuje codziennie a potem przegląda strony, które mu zostały do wypełnienia ;-)
Krótko mówiąc: polecam!


23 komentarze:

  1. Jedna z autorek prowadzi bloga: http://dwujezycznosc.blogspot.com/

    Fajnie, gdy dziecku podoba się to, co przygotowali dla niego dorośli.
    Fajnie, że są tacy dorośli, którzy wiedzą co i jak przygotować/zaproponować dziecku.

    Jedna z autorek prowadzi bloga: http://dwujezycznosc.blogspot.com/


    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, coś mi się skopiowało. Sorry :-(

      Usuń
    2. Hej Bubo, znam blog Eli - zresztą w pierwszym wpisie o dzienniczkach, zamieszczałam link do niej. Ale przyda się innym - dzięki ;-)

      Usuń
  2. Ciekawy , nie spotkałam się z nim wcześniej ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Też taki chcę ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. To świetnie, że Mikołajowi się spodobał i tak chętnie korzysta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, świetnie! Przynajmniej przy jednej rzeczy nie trzeba go specjalnie motywować ;-)

      Usuń
  5. a ja nadal wole zeszyt:-) bo w jest w nim wiecej miejsca na kreatywnosc i wiecej ''wolnosci'' przestrzennej. na wakacjach pisalismy z chlopcami dzienniczki (przy okazji, dziekuje za ten swietny pomysl!) i mlodszy, 5-latek potrzebowal duzo miejsca na rysunki, bo pisac nie potrafi, a nie chcial, zebym ja pisala w JEGO dzienniczku:) na szczescie, instynktownie wybralam zeszyty w formacie A4, co ulatwilo prowadzenie dzienniczka w formie rysnkowej. Natomiast starszy, 7-latek, chcial dzienniczek bogato ilustrowac, ale tez opisac i nigdy 1 strona A4 nie wystarczyla na opisanie jednego wakacyjnego dnia.
    A teraz doklejamy zdjecia, bo podpowiedzialam chlopcom, zeby od czasu do czasu zostawili wolne pol strony - akurat zajecie na jesienne popoludnia:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. CZIPS77 - u nas tez funkcjonują różne pamiętniki: np. wakacyjno-wyjazdowy: duży, bo trzeba dużo wklejać: zdjęcia, pamiątki; rysować itp. Jest też pamiętnik "niemiecki" dla ważnych wydarzeń do przedszkola (mały zeszyt).
      "Mój Pierwszy Dzienniczek" ma jednak dodatkową funkcję, której nie mają zeszyty: Gotowe formuły pytań i odpowiedzi, przemyciłyśmy tam trochę gramatyki polskiej (przypadki np., oczywiście jest to zakamuflowane i nie widać tego...) Czyli coś o co pytali nas zawsze rodzice: CO mają pisać?? w momencie, kiedy dziecko wymaga "stymulacji językowej". Są to takie ogólne wzorce dialogów, podpowiedzi. Po to by wyrobić sposób myślenia językowego o przeżytym czasie lub wydarzeniu.
      A zeszyty i albumy "autorskie" zawsze będą u tych, którzy lubią taką formę!!! :-)
      A propos - zapraszam do mnie na konkurs o dzienniczku wakacyjnym, przyślijcie dwie strony skanów - może wygracie "Mój Pierwszy Dzienniczek" na przyszłość, do testowania ;_)

      Usuń
    2. czips77 - pomysł z zostawianiem wolnego miejsca na zdjęcia i ich późniejsze uzupełnianie jest świetny! Następnym razem też tak zrobimy.

      Zeszyt przez swoją otwartość wymaga większej kreatywności co jest fajne ale dla niektórych dzieci może być przytłaczające. A co do plusów dzienniczka, których nie posiada zeszyt to Ela już odpowiedziała ;-)

      Usuń
    3. Pani Elu, dziekuje za zaproszenie:-) Nasze dzienniczki sa pisane w j. niderlandzkim.... wiec troche sie waham co do konkursu...

      Usuń
  6. O! Magda! O moim Dzienniczku! Cieszę się, że się sprawdził, bo się bałam;-)
    Dziwi mnie to, że Mikołaj SAM po niego sięga, większość dzieci jednak "wymaga" lekkiej zachęty:-)
    U nas najlepiej działa jak jest coś do wklejenia - zdjęcie, bilet, karty wstępu, rachunki za zabawki fajne, metka z czegoś nowego, sorry - no każdy "śmieć"! Wczoraj musiałam KAMIEŃ wklejać - dobrze, ze wynegocjowałam mały!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No spodobał się, spodobał ;-) Zapomniałam tylko dopisać, że Mikołaj miał jedno zastrzeżenie: nazwę. Wszędzie gdzie jest napisane: "dzienniczek", on zakleił taśmą i zmienił na: "pamiętnik". Przy trzeciej stronie, którą zmieniał usłyszałam: "no ja zwariują z tym dzienniczkiem" ;-))

      Usuń
  7. Tak, tak:)
    Zeszyt jest świetny jako pamiątka i jako coś 'mojego'. "Dzienniczek" sprawdza się w roli nauczyciela polskiego. Przecież nie zawsze użyjemy w zeszycie słów "Nie ma dzisiaj kota", bo jeśli o kocie nie pomyślimy, to po licho pisać, że go nie ma?;> A "Dzienniczek' pisze go kocie, po to by pokazać dziecku dopełniacz. Tak samo przemycony jest czas przeszły i PRZYSZŁY, a ten naprawdę rzadko funkcjonuje w zeszytach... Więc "Dzienniczek" nie jest tylko pamiętnikiem, ale także wskazówką dla rodziców:)

    Ależ Mikołaj fajnie ninję narysował!! To jest talent!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, dzięki za fachowe wyjaśnienia!
      A Mikołaj TERAZ świetnie rysuje i ja zachwycam się tym bez ustanku. Ale gdybyś widziała jego rysunki jeszcze rok temu...

      Usuń
  8. Sam chce pisać... No tak... dla niego język polski to "norma". To tak, jakby moja Koza miała sobie popisywać coś po angielsku. Tylko w jej wieku to juz mi nie wolno tego czytac. ;-) Nastolatki mają juz swoje tajemnice, ktore nalezy strzec przed rodzicami. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mikołaj chce pisać po polsku, bo to jedyny język jaki zna i nie ma konkurencji ;-) ale proces jego przyswajania nie był taki "normalny", zresztą nadal trwa. Ale na szczęście do wieku lat nastu jeszcze nam trochę zostało, to mogę zajrzeć w jego zapiski.

      Usuń
  9. My też prowadziliśmy dziennik w zwykłym zeszycie i powiem szczerze, że mojemu dziecku niezbyt się to podobało. Nie miałam za bardzo pomysłu jak sprawić żeby było to atrakcyjne. Wtedy na rynku pojawił się Dzienniczek, kupiłam "w ciemno" przez internet i muszę przyznać, że bomba! Jest kolorowy, atrakcyjny, zawiera akurat takie dialogi jakie ćwiczymy (syn ma baaaardzo opóźnioną mowę i zaburzone jej rozumienie - uczy się polskiego jak obcego). Spodobał się i synkowi i mnie, bo odciążył trochę moją głowę w kwestii wymyślania dialogów do ćwiczeń. Tylko się martwię, że ma tylko 90 stron.....i co będzie jak go skończymy wypełniać? :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pentlo, mogłabym się podpisać pod wszystkim co napisałaś!
      I nie martw się na zapas - może potem będzie Wam łatwiej wrócić do zeszytu? Bo Twój synek, będzie przecież na innym etapie i już to polubi? ;-)

      Usuń
  10. I ninja narysowany! i opisany! aż mi się ciepło na sercu zrobiło... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ninja wciąż są numerem jeden w naszym domu :-)
      a ja zbieram się do pokazania ich na blogu...

      Usuń