środa, 30 stycznia 2013

"Posłuchajcie, oto bajka..."

"...stara bajka, samograjka."

Ten post miał powstać dawno temu. Zdjęcia czekały zapomniane w komputerze, aż w końcu cały pomysł wyparował z mojej głowy. Wrócił po przeczytaniu tego wpisu na blogu Dzieci dwujęzyczne.

Stali czytelnicy mojego bloga zapewne wiedzą, że mój starszy syn jest dzieckiem ze spektrum autyzmu z zaburzoną komunikacją językową. Młodszy ma niezakończony rozwój mowy a do tego należy do grupy ryzyka dysleksji. I to wystarczy, żeby naprawdę zainteresować się procesem nabywania języka przez dzieci i sposobami jego wspierania. Wiecie, że pracuję z chłopcami według szkoły krakowskiej. Prof. Cieszyńska twierdzi, że dzieci z zaburzeniami języka nie powinny oglądać telewizji i bajek. Wiedzieliśmy o tym.  Myślicie, że pierwszego dnia po diagnozie Mikołaja wyrzuciliśmy telewizor? Nie. Telewizora nie mieliśmy już wcześniej, ale Mikołaj oglądał bajki na komputerze. Codziennie. Niby nie dużo. Jedną, góra dwie bajki (zależy jak długie były). I mimo iż teorię znaliśmy, nie zmieniliśmy tego zwyczaju. Dlaczego? Bo... to było wygodne. Kto z rodziców nie zna tej błogiej chwili wytchnienia, której doświadczamy gdy nasze dzieci zasiadają przed ekranem? Cisza, spokój i zrobić coś można... No i przecież Mikołaj tyle się uczył z tych bajek! Dbałam, żeby oglądał różne "edukacyjne", żeby się rozwijał. Tylko, że oglądanie stymuluje prawą półkulę mózgu a za język odpowiedzialna jest lewa półkula. Więc oglądanie mimo iż w jakiś sposób rozwijało Mikołaja (np. poszerzało zakres jego zainteresowań) nie dawało tego efektu, na którym najbardziej nam zależało - rozwoju mowy! Dwa lata temu wprowadziliśmy eksperyment: wakacje bez bajek (chłopcy oglądali na wyjazdach, u dziadków ale nie w domu) i efekt w mowie Mikołaja był niesamowity! Więcej słów,  nowe konstrukcje gramatyczne, pierwsze rozmowy ;-) Niestety potem bajki wróciły. Postęp się zatrzymał. Przed ostatnimi wakacjami znów pożegnaliśmy bajki i tym razem już nie wróciły. Przetrwaliśmy długą jesień, połowę zimy, chaos związany z pojawieniem się noworodka w domu i bajki nie były potrzebne. Nauczyliśmy się żyć bez nich i jest nam z tym dobrze. Czasem wybierzemy się do kina, no i bajki wciąż są w domach dziadków, więc od czasu do czasu chłopcy coś oglądają. A Mikołaj mówi świetnie, prowadzi rozmowy a zamiast oglądać... słucha bajek.
Pamiętacie z dzieciństwa Bajki-grajki? Ja najlepiej pamiętam "Tymoteusza Rym cim ci" i od tej właśnie bajki zaczęliśmy nasze słuchanie z Mikołajem. Potem był Czerwony Kapturek, który zapewnił nam wiele godzin (!) rozrywki. Niezwykłe, biorąc pod uwagę, że to słuchowisko trwa ok.12 minut. Na początku wybierałam krótkie bajeczki, potem trochę dłuższe. Gdy miałam pewność, że obaj chłopcy potrafią słuchać i nadążać za treścią, przeszliśmy na Bajki z ramą, które czytał Piotr Fronczewski.
Do niektórych bajek robiliśmy kukiełki, żeby chłopcy mogli odgrywać scenki. Takie słuchanie przynosi fantastyczne efekty dla rozwoju mowy - angażuje bowiem lewą półkulę mózgu odpowiedzialną za język. Poza tym rozwija wyobraźnię, trenuje koncentrację a jeśli dziecku spodoba się tworzenie teatrzyków do usłyszanych historii, to jeszcze usprawnia rękę (rysowanie, klejenie, wycinanie) ;-)
Poniżej nasz Czerwony Kapturek. Postaci znalazłam dawno temu w sieci - wydrukowane, pokolorowane i zalaminowane, zostały doczepione do patyczków po lodach.

"Czerwony Kapturek to ja, właśnie ja" ;-)

Dominik odgrywa rozmowę mamy i Czerwonego Kapturka

Do Brzydkiego Kaczątka, mieliśmy plastikowe figurki zwierząt. Brakujące postaci odrysowałam i zalaminowane trafiły do podstawek na pionki do gry. Brązowa kartka to podwórko,niebieska - jezioro etc.


Niestety nie mam zdjęć moich ulubionych zestawów,które tworzył już w dużym stopniu Mikołaj. A szkoda, bo postacie przygotowane przez niego do Calineczki... poezja.

Korzystamy też z książeczek Disney'a, które mają płyty z nagraną bajką. Literacko żaden cud, ale są tam fragmenty dialogów z filmów co ożywia treść. Chłopcy bardzo je lubią.
Myślę też o jakichś audiobookach - może ktoś nam coś poleci?

61 komentarzy:

  1. Moje dziewczyny zawsze przed snem, nawet jak przeczytam im książkę, słuchają bajek z płyt. Są to najczęściej bajki grajki ale mamy tez kilka płyt kupionych razem z książkami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nasze dzieci są uzależnione od słuchania bajek :) Czasem muszę córkę odciągać od słuchania,jak inni rodzice od telewizora, bo wydaje mi się, że nazbyt się alienuje... Wieczorem "do poduchy" po czytaniu, w samochodzie jak jedziemy gdzieś dalej. W tej chwili słuchają "kot i jego papież",ale wydaje mi się to mało zajmujące(to moja opinia, dziewczynkom-6 i 4 lata się podoba). Ich ulubione:plastusiowy pamiętnik -POLECAM!(czyta I.Kwiatkowska, są tam też piosenki), Pippi Pończoszanka, Doktor Dolittle,wiersze Tuwima. Znamy wszystkie płyty,o których pisałaś,choć moje dzieci wolą już dłuższe historie; Opowieści z Narnii, całe tomy Mikołajków, Akademia Pana Kleksa.
    Kiedyś mieliśmy kasety z Bolkiem i Lolkiem-najpierw wydawało nam się, że głos czytającego pana jest hm..drętwy, a potem pokochaliśmy go wszyscy,i jego opowieści- bardzo pobudzające wyobraźnię opisy. ALe skąd wytrzasnąć ten staroć-nie wiem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amaranto, dziękuję za te tytuły. Szczerze mówiąc nie miałam pojęcia, że jest tyle książek w wersji audio! Doktora Dolittle uwielbiałam jako dziecko - muszę tego poszukać! No i chyba nadszedł czas na Mikołajka (oboje z mężem uwielbiamy te książki;-))
      No i jeszcze... no tak właściwie, to teraz chcę wszystko o czym pisałaś!
      P.S. W jakim wieku są dzieci, które słuchały opowieści z Narnii? Bo zastanawiałam się ostatnio czy tego chłopakom nie czytać, ale pomyślałam, że dla Dominika za wcześnie (po czytaniu Braci Lwie Serce, mówił że się boi być sam) ale może się mylę?

      Usuń
    2. Moje dzieci są w wieku od osmiu do dwóch, w odstępach dwuletnich :). Narnii sluchalismy w podróżach, więc rodzice blisko i mozna było bać się bezpiecznie. Sześcioletnia Maja chce tego sluchac tez wieczorami, ale juz czterolatka protestuje, bo w ciemnym pokoju to brzmi inaczej...
      A co do tego, na co jest za wcześnie, a na co już czas- NIE WIEM! Sama ciagle się zadręczam takimi pytaniami... :)

      Usuń
    3. dzięki za odpowiedź, będę dalej się zastanawiać ;-)

      Usuń
  3. Witam Cie Magdo bardzo serdecznie i z duza przyjemnoscia zaznajamiam sie z Twoim blogiem. Milo mi, ze moglas na moim znalezc jakas inspiracje. Sluchanie u nas przeszlo do porzadku dziennego i widze niesamowite efekty, nastapila eksplozja jezykowa, glownie zas ogromne zainteresowanie jezykiem. Gabrys caly czas pyta o nowe slowa, takze w jezyku francuskim, o czym poinformowala nas wczoraj przedszkolanka. Teraz slucha Poszukiwaczy zlota Elzbiety Kurylo, moim zdaniem troche za trudne, ale tam jest SKARB! a dla czterolatka skarb to rzecz konieczna, wiec Gabriel codziennie o ten skarb prosi.
    Zycze Wam wielu takich odkrytych skarbow, Tobie i Twoim chlopakom
    Do zobaczenia (bo na pewno bede tu zagladac :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj na moim blogu Faustyno ;-) I dziękuję za podpowiedź, zobaczymy czy uda nam się znaleźć Poszukiwaczy złota, bo moi chłopcy też uwielbiają skarby ;-)

      Usuń
    2. Mam nadzieje, ze sie spodoba! Dolaczylam Cie do moich obserwowanych blogow, teraz bede miec do Ciebie blisko, bo tyle tu inetersujacych rzeczy i dla nas inspiracji jak pomagac dzieciom w nabywaniu jezyka...kawal dobrej roboty Magdo :-)Dzieki!
      Pozdrawiam Cie seredecznie!

      Usuń
  4. Mamy prawie wszystkie bajki-grajki oraz mnóstwo innych nagrań (w tym audiobooki). Córka może słuchać godzinami (wszystkie 3 płyty o Pippi w wykonaniu Jungowskiej córka przesłuchała jednego dnia - a jest tego... 9 godzin) :-) Ostatnio bardzo często wraca do "Kocich historii" Trojanowskiego (czyta rewelacyjnie!!! Boberek). Nauczyła się z tych płyt bardzo, bardzo dużo (nie tylko słownictwa i budowania zdań). Myślę, że to słuchanie bardzo rozwinęło jej pamięć słuchową :-)
    Chwalę warstwę muzyczną bajek-grajek. Mamy także płyty z piosenkami - uwielbiamy na przykład "Rodzinną herbatkę" (wiersze Chotomskiej śpiewa Gawęda i Łejery).
    A filmów/bajek nie ogląda prawie wcale (też nie mamy TV).
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prawie wszystkie bajki-grajki? No, to niemało ;-)
      Dziękuję za podpowiedzi tytułów - będzie mi łatwiej się na coś zdecydować.

      Usuń
    2. Wiesz, 8 lat gromadzenia (sama kupuję i sugeruję rodzinie).
      Oczywiście są też i nie-grajki ;-)
      Ostatnio słucha legend polskich (tekst Chotomskiej, czyta Zborowski) oraz legend indiańskich (w zanadrzu mam baśnie chińskie) :-)

      Usuń
    3. Legendy indiańskie? Baśnie chińskie? Bubo jesteś genialna - nawet bym nie wpadła, żeby czegoś takiego szukać. Za jakiś czas spróbujemy a na razie wybierzemy legendy polskie. Dziękuję Ci ;-)

      Usuń
    4. I jak? Skusiliście się na baśnie innych narodów? :-)

      Usuń
    5. Jeszcze nie, ale jesteśmy coraz bliżej :)

      Usuń
  5. Magdo - napisz drugą część (bo się widzę znasz...:-)) - jakie korzyści niesie SŁUCHANIE. Żebyśmy, my rodzice bez telewizorów, mieli jeszcze dodatkowe argumenty do obrony! Ja szykuję post o telewizji - ale sama wiesz ile posty mogą leżeć "w szufladzie".
    U nas w domu ostatnio robi furorę bajka wymyślana przeze mnie: O sowie, która musi mieć ciemno, żeby zacząć noce życie ze swoimi dziećmi. Wymyśliłam, aby Makuś szybciej gasił światło. I "wkopałam się" w wymyślanie bajek na bieżąco. Z tego co wiem, tysiące rodziców tak robi...
    Musimy poprosić Faustynę, aby nakłoniła męża do opowiedzenia nam o byciu "baśniarzem" - Faustyna przetłumaczy i się czegoś nowego dowiemy. Wiem, że Eryk to cudo "uprawia".
    A audiobooki polecam tym za granicami kraju szczególnie - jest tego mnóstwo i może być konkurencją dla "telewizorków" w samochodzie na długie podróże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez jakiś czas temu wkopałam się w wymyślanie bajek i teraz przed snem trzeba wymyslać bajki, co niestety nie idzie w parze z zasypianiem. Chociaż są też plusy, że Młody też wymyśla bajki i mógłby uspać mamę, gdyby trzeba było ;)

      A o postach leżących w szufladzie, też trochę wiem i nawet myślałam, żeby to wszystko uporządkować w Nowym Roku

      Usuń
    2. U nas bajki na bieżąco wymyśla mój mąż. Mają taką historię o dwóch braciach i siostrze, którzy mają różne moce i spotykają ich niezwykłe przygody. Chłopaki to uwielbiają!

      Elu, czekam na Twój post o telewizji - poczekam ile trzeba ;-)

      Usuń
    3. DO dziś pamiętam bohaterów bajek, które wymyślał mój tata (uwielbiałam to!) - to byli miś Tuptuś i miś Kłębuś :-)

      Usuń
  6. Magdo, jeszcze jedno mi sie przypomniało: jak dzieci były mniejsze, robilismy inscenizacje bajek, ktore czytalismy i słuchaliśmy (klasyki z serii"dziecka").Przebieraliśmy się za postaci, robiłam z papieru np.swinskie uszy albo maskę wilka, wybieralismy rekwizyty z zabawek i wyznaczalismy w pokoju poszczegolne miejsca akcji (tu dom babci, tu las). Zabawa po pachy na dluuugo! Zajmująca i dzieci i mamę po równo:).
    Dzisiaj sami robią nam przedstawienia... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem czemu my tego nigdy nie robiliśmy. Przecież moim chłopcom by się to spodobało! Dzięki Amaranto ;-)

      Usuń
    2. Odgrywanie historii jest swietne. Najlepsze jest to, ze mozna zaangazowac wszystkich czlonkow rodziny - u nas 15 miesieczny Leos - babcia - siedzi czesto na moim brzuchu pod kocem, a Gabrys go uwalnia jako mysliwy na jakims etapie Czerwonego Kapturka :-)No i mamy nasza zabawe w Krolestwo, ale do niej scenariusz zawsze wymyslaja chlopaki!

      Usuń
  7. Słuchowiska - uwielbiamy! Najbardziej (dzieciaki znają na pamięć większość:)) "Dzieci z Bullerbyn" w wykonaniu Ireny Kwiatkowskiej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam! Słuchałam z niewypowiedzianą radością. Ale ponieważ mój mąż nie przepada za Dziećmi z Bullerbyn, to myślałam że to nie dla chłopaków. Teraz spróbujemy ;-)

      Usuń
    2. Apropos przedstawień, to muszę się pochwalić, że w naszym homeschoolingowym kręgu mieliśmy ostatnio premierę pierwszej wspólnej sztuki: JASEŁKA:) Dwie rodziny, 4 dzieci i... ja, jako gospodarz:)

      Po tym "wielkim sukcesie" w naszym domu powstała nowa świecka tradycja: jedna sztuka miesięcznie:) Znalazłam mnóstwo krótkich sztuk na dwie role i zaczynamy!:)

      Usuń
    3. K., dodaj, że jasełka były po angielsku! ;-)

      Usuń
    4. dodałam w mailu:)

      Usuń
  8. Nie wiedziałam o tych półkulach! (tv - prawa, słuchowiska - lewa) Dzięki za tę informację! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Magdo, dzięki za ten wpis. Wczoraj, gdy go przeczytałam trochę mnie zatkało i miałam przez cały dzień o czym myśleć. Oczywiście TV nie posiadamy od bodaj piętnastu lat, ale komputer zastąpił łatwo telewizję. Bartek zawsze dużo ogląda bajek (starannie wybranych) i dopiero od niedawna słucha audio buków.
    O dziwo słucha chętnie może trochę traktuje to jak trening słuchowy Tomatisa, który uwielbia. Podsumowując umówiłam się z nim, że filmy raz w tygodniu a przez resztę dni słuchamy. Może nie jest jeszcze za późno dla jego mowy.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Magada dopisze o słuchaniu więcej ale trochę się czuję wywołana do tablicy: wszystkie słuchowe rzeczy: jak najwięcej - w samochodzie też!, w domu - audiobooki, słuchowiska. Pamiętać, ze nic nie zastąpi czytania przez rodziców. Ważne!: jeżeli chcemy (z jakichkolwiek przyczyn) stymulować rozwój językowy słuchanie powinno być w słuchawkach i odpowiednie są do tego programy (arson.pl) - wtedy jest odpowiednie nagranie wspierające słuchanie pobudzające lewą półkulę mózgową. Może Magda dopisze więcej szczegółów, bo rozpoczęła ten temat. Ale na początek te informacje wystarczą. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Mamo Moniko, cieszę się, że udało mi się napisać coś przydatnego dla Ciebie. Trzymak kciuki za Bartka i jego mowę!

      Elu - postaram się napisać więcej jeśli znajdę czas. A może Tobie się uda?

      Usuń
  10. Madziu, moje dziecko zakochało się w "Opowiadaniach dla przedszkolaków" R. Piątkowskiej, czyt. Artur Barciś. Sympatyczne- sama się uśmiechałam pod nosem, jak pierwszy raz je słuchałam. Audiobooka wypożyczyliśmy z biblioteki. Niestety drugą część o przygodach Tomka, Piegowate opowiadania, mają tylko w formie książki. Jak na razie czytam... Ale mam pomysł - nagram sama audiobooka. Zaangażuję męża i pozostałych członków rodziny i każdy będzie czytał do poduchy. A za kilka lat to będzie niezła pamiątka...
    Mam również kasety magnetofonowe z dzieciństwa, ale niestety nie ta jakość.
    Ostatnio kupiłam za grosze (tj. po 3 zł) książki z płytami. Kolekcja z Dziennika- Najpiękniejsze bajki dla dzieci, czyta Marian Opania. No i jeszcze Baśnie braci Grimm, czyt. Stefen Muller. Ale nic nie pobije opowiadań o Tomku.
    Pozdrawiam
    Monika M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rewelacyjny pomysł! Nagrywajmy wszyscy...!

      Usuń
    2. moniko m - dziękuję za podpowiedzi tytułów ;-)
      Nagrywanie własnego audiobooka - fantastyczna sprawa. Muszę o tym pomyśleć, Mikołaj byłby zachwycony ;-)

      Usuń
  11. Hey
    U nas ostatnio króluje "Bajkowa akademia angielskiego" czytana A. Dymnną i K. Globisza. Fajne bo proste, poza tym polska i angielska wersja i jeszcze dodatkowa książeczka ćwiczeń.
    Mamy całą serię kupioną w hipermarkecie za grosze.
    Pozdrawiam

    Ewelina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i jeszcze oczywiście Basia i jej siedem audiobooków (wyczytane przez Marysię Seweryn)

      Usuń
    2. Bajkową akademię znamy, choć mamy tylko wersję po polsku (kilka bajek w jednej książce) ale o Basi nie wiedziałam (znamy w wersji książkowej) - muszę tego poszukać! Dziękuję ;-)

      Usuń
  12. dzieki za ten wpis:) my co prawda telewizor posiadamy (wolimy, zeby dzieci ogladaly programy na duzym ekranie, za to z odleglosci - to nam sie wydaje bardziej przyjazne dla oczu), ale nasze dzieci tez rzadko z niego korzystaja. srednio 2-3 godziny tygodniowo: raz na dzien 15 minut wiadomosci dla dzieci i raz w tygodniu, na ogol w weekend, jakis dluzszy film na dvd. co mnie zastanawia, to fakt, ze mimo ze dzieci wychowujemy podobnie, duzo im czytamy, duzo z nimi rozmawiamy, to tarszy syn mowi wiecej, buduje dluzsze zdania, poprawie stosuje formy gramatyczne i prawidlowo wymawia slowa. Mlodszy mowi mniej, zdania buduje dosc nieskladnie, a na dodatek, ciagle mowi po dziecinnemu. Ma prawie piec lat i nadal zmiekcza, np ''ciemu?'', co mnie dziwi, bo my tak do niego nie mowimy, a w szkole posluguje sie j. niderlandzkim. I jeszcze jego ''logiczna'' odmiana: ''mama spa'', co oznacza ''mama spi'' - mimo ze duzo mu czytam (po polsku), duzo gorzej mowi od starszego syna.starszy syn lubi audibooki, mlodszy mniej... ale bajki w TV mlodszego w ogole nie interesuja, co mnie cieszy a jednoczesnie troche dziwi:) mysle, ze tv, ksiazki i audiobooki to jedna sprawa, a predyspozycje dziecka to druga. Moj mlodszy syn bardzo lubi konstrukcje, wydaje nam sie umyslem scislym i pewnie stad mniejsze zdolnosci lingwistyczne. Mam jednak nadzieje, ze w koncu nauczy sie poprawnej polszczyny. Nasze ulubione audiobooki sa muzyczne, np. ten: http://www.youtube.com/watch?v=paPhCZIoOwE
    i ta: http://www.sklepy24.pl/sklep/hatteria_pl/produkt/joanna-wisnios-bajka-o-instrumentach-muzycznych-z-plyta-cd-/749


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witaj czips77
      oczywiście, że predyspozycje to podstawa. Jest przecież mnóstwo dzieci, które oglądają sporo telewizji i bajek a mówią całkiem nieźle ;-) Chodzi o to, że niektóre dzieci mają z mową większe problemy i dobrze wiedzieć w jaki sposób rozwój tej mowy wspomagać (a co może w tym przeszkadzać).
      I dziękuję za namiary na słuchowiska ;-)

      Usuń
  13. I jeszcze moje refleksje co do ''Braci Lwie Serce'' - jestesmy po lekturze, Tobiasz mial 5 lat, gdy mu te ksiazke czytalam, pozniej byl ''Mio, moj Mio'', tez trzymajaca w napieciu powiesc - Tobiasz sie troche bal, ale... prosil, zebym czytanie kontynuowala, a pozniej musielismy temat ''przerobic'', porozmawiac, musialam Tobiasza upewnic, to tylko fikcja, ze rycerz Kato nie istnieje, ze to tylko bajka. Mysle, ze dzieci stopniowo oswajaja te leki i ze lepiej, gdy ucza sie tego z pomoca ksiazek i wlasnej fantazji niz ekranizacji filmowych. i dlatego, po obejrzeniu jednej z bajek ''Opowiesci z Narnii'' doszlismy do wniosku, ze obrazy sa zbyt przerazajace dla naszego prawie 5-cio i 6.5-latka. za to wersja do czytania, gdzie dziecko samo bududje w wyobrazni sceny, jest bardziej przyjazna. takie sa nasze odczucia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. film o Narnii odrzuciłam od razu jako zbyt straszny dla moich chłopców, ale nad książką się zastanawiam... może faktycznie spróbujemy?

      Usuń
    2. Nasze dzieci ogladają serial BBC, nie jest tak straszny jak film kinowy. Ale pierwsze trzy tomy Narnii Miki lat 8 czytał sam i nir zgłaszał problemów.
      A o Basi też mamy audiobuka :)
      Niedawno dzieci dostały ksiazke, wieczorem mialam ją czytać; otworzyłam książkę, otworzyłam usta i...
      Maja wyrecytowała prawie cały tekst :):)

      Usuń
    3. Starszakowi czytałam dwie pierwsze części Narnii jak miał ok.6 lat. Kolejne wtedy wydawały się za trudne. Młodszy ma teraz prawie 5 i zupełnie inną wrażliwość i gusta czytelnicze, wątpię, żeby za rok był gotowy na Narnię. Także to zależy od dziecka.

      Usuń
    4. no niestety nie ma jednego rozwiązania dla wszystkich...

      Usuń
  14. Magdo, przypomniało mi się zdanie dr M. Korendo, że lepsze są słuchowiska z dialogami a nie czytane "ciągiem". To też mądre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, zmiana osób czytających w dialogach zdecydowanie ułatwia zrozumienie na czym polega rozmowa oraz kto co właściwie mów. Niestety takie słuchowiska są trudniej dostępne niż audiobooki czytane przez jednego lektora.

      Usuń
    2. Przy audiobookach zasypiam, przy słuchowiskach nigdy!
      Córka słucha (i nie zasypia) wszystkiego! Ostatnio woli to, niż... cokolwiek innego - uwaga więc na uzależnienie (czy ktoś coś wie o uzależnieniu od słuchania? ;-)

      Usuń
    3. hmm, ja tak miałam z książkami - wolałam je od wszystkiego, czytałam bez przerwy (nawet obierając ziemniaki albo spacerując z psem). Czyli byłam uzależniona od czytania?

      Usuń
  15. podpisuje sie pod ta opinia:) moje dzieci i ja sama o wiele chetniej sluchamy sluchowisk z dialogami. na co jeszcze zwracam uwage, to na tempo czytania. za niektorymi lektorami... nie nadazamy;) np. za pania Edyta Jungowska w sluchowisku '' Braciszek i Karlsson z Dachu''. Glos pani Jungowskiej lubie, ale niestety, jak dla nas, za szybko czyta i nie zawsze slychac koncowki wyrazow, co malym dzieciom przeszkadza. w przypadku tej lektury, mama okazala sie lepsza lektorka:DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za uwagę dotyczącą lektora - zdecydowanie wolałabym kogoś kto czyta wolniej niż szybciej ;-)

      Usuń
  16. Dziękuję za przypomnienie! W zeszłym roku moi chłopcy też wystawili Czerwonego Kapturka:) http://pasyjki.blogspot.com/2012/04/nasz-teatrzyk.html
    Mały bardzo lubi kukiełki, a zabawa w teatr jest niesamowita w zderzeniu z jego nieśmiałością!!! Muszę pomyśleć o kolejnej inscenizacji:)
    Do słuchania polecam Pana Kuleczkę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teatrzyki z dziećmi to świetna zabawa ;-)
      a Pana Kuleczkę uwielbiamy!

      Usuń
  17. Spróbuję mojemu Stasiowi więcej bajek do słuchania włączać, na razie robię to głównie w aucie, bo też rewelacyjnie nie mówi...

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo wszystkim polecam Rymowanki-Przytulanki czytane przez Sthura, Opowiadania z piaskownicy R Piatkowskiej, Kacperiada - G. Kasdepke, Poczytaj mi mamo (księga 1 i 2), Lulaki Pan Czekoladka i Przedszkole, słuchowiska na podst książek A Lindgren.

    OdpowiedzUsuń
  19. Może przyda Wam się to:
    http://www.kcedventures.com/blog/read-aloud-books-for-kids-free-books-for-kids

    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Na razie chłopcy za słabo jeszcze znają angielski, ale już się nie mogę doczekać, żeby z nimi coś takiego słuchać :)

      Usuń
  20. Z pozdrowieniami:
    http://bajdocja.blogspot.com/2016/10/co-umiejetnosc-czytania-ma-do-suchania.html

    :-)

    OdpowiedzUsuń