Nadszedł taki czas w którym Mikołaj uczy się pisać. Na początku miał ogromny zapał i bardzo chętnie podejmował próby pisania swojego imienia po śladzie, ale ponieważ wciąż walczymy z osłabionym napięciem mięśniowym w rękach efekt nie był w jego opinii zadowalający. Dodatkowo nieustalona lateralizacja powoduje kolejne utrudnienia. Dlatego żeby odwrócić jego uwagę od trudności, trochę urozmaicić pisarskie próby i wprowadzić element zabawy przygotowałam mu książeczkę do pisania. Ale nie zwykłą książeczkę - oczywiście z dinozaurami! Obrazki dinozaurów wycięłam ze starej gazetki i nakleiłam na kartki. Pod spodem podpisałam ołówkiem nazwy dinozaurów a całość zszyłam zszywaczem. Mikołaj miał podpisać dinozaury - pisząc pisakiem po śladzie (dodatkową atrakcją było samodzielne wybieranie kolorów pisaków). Muszę przyznać, że podobało mu się o wiele bardziej niż się spodziewałam - prawdziwy hit!
Przy okazji, dla osób szukających informacji o metodzie montessori zaznaczam, że nasz sposób nauki pisania nie jest całkiem zgodny jej założeniami. W montessori pisanie jest zawsze przed czytaniem, co wynika z faz wrażliwości dziecka. Wg Marii Montessori najlepszy wiek do nauki pisania to okres około 4 roku życia - później faza wrażliwości mija i pisanie staje się coraz trudniejsze. Natomiast naukę czytania rozpoczyna się około 5-6 roku życia, bo wcześniej dziecko nie potrafi dokonywać syntezy głoskowej wyrazu. Ponieważ my uczymy czytać metodą symultaniczno - sekwencyjną (sylabową) czytanie zaczęliśmy o wiele wcześniej. Dodatkową różnicą jest pisanie wielkimi literami - w metodzie sylabowej zawsze (!), konsekwentnie stosujemy wielkie litery (napiszę o tym więcej przy okazji zadań z czytania) i dlatego Mikołaj pisze też wielkimi literami.
|
Mikołaj pisze... |
|
...i już napisał. |
Kiedy Dominik zobaczył jakie Mikołaj ma fajne zadanie, poprosił o takie samo. Nie było wyjścia, musiałam na szybko przygotować książeczkę dla młodszego synka. Na szczęście w gazetce zostało kilka zdjęć. Dominikowe dinozaury "ryczały samogłoskami" ;-)
|
ryczący tyranozaur |
|
i zdziwiony roślinożerca ;-) |
Przygotowanie tych książeczek zajęło mi parę minut. Ale jaka była radość, gdy tata wrócił z pracy i można było mu pokazać: co właściwie dzisiaj robiliśmy?
ekstra pomysł - i jak zwykle u Ciebie, wszystko jest takie proste i szybkie do przygotowania - super:) Myślę, że niebawem ściągniemy, bo nasza gazetka dinozaurowa powoli "się kończy":)
OdpowiedzUsuńdzięki za inspirację!
K, jeśli mówimy o tej samej gazetce to najnowszy numer "Dinozaurów" już 28 lipca w kioskach ;-)
OdpowiedzUsuńdzien dobry:) znalazlam tego bloga przypadkiem i jestem pod wielkim wrazeniem! pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń