poniedziałek, 7 maja 2012

Czytamy globalnie wyrazy - jedzenie

Ostatnio uczyliśmy się z Dominikiem czytać globalnie kilka wyrazów: kawa, mleko, chleb, ser, jajko. Wydawałoby się banalne - cóż to jest zapamiętać pięć słów? Okazuje się, że w przypadku zerowego zainteresowania jest to wręcz niemożliwe. Dopasowywanie podpisów do obrazków wzbudzało protest Dominika i za nic (!) nie chciał czytać tych słów. Można by zrezygnować i wybrać, coś co go bardziej zainteresuje, ale mnie zależało właśnie na tych pięciu słowach. Dlaczego? Ano dlatego, że z czasu gdy Mikołaj uczył się czytać mamy zestawy Moich sylabek a tam w wielu późniejszych tekstach pojawiają się właśnie te słowa. Postanowiłam więc uatrakcyjnić to zadanie. Przygotowałam przedmioty do których dopasowywaliśmy obrazki i podpisy.  Nasze produkty to:
  • MLEKO -  buteleczka po jogurcie pitnym, na którą nakleiłam obrazek z kozą (przy alergii na mleko krowie, prawdziwe mleko pochodzi od kozy;-))
  • CHLEB - zostało nam jeszcze trochę pieczywa z naszej zabawy w piekarnię
  • JAJKO -  plastikowe jajko
  • KAWA - prawdziwa, zmielona kawa w słoiczku 
  • SER -  kawałki filcu, pomysł stąd
dopasuj podpis

Udało się! Reakcja alergiczna ustąpiła i moje dziecko z radością "odczytywało" podpisy. Potem było tylko fajniej ;-) Wykorzystując miłość mojego syna do jego kasy sklepowej bawiliśmy się w sklep. Dominik był sprzedawcą a ja klientem. Udawałam małą dziewczynkę, której mama napisała co ma kupić, ale dziewczynka nie umie czytać. Czy pan sprzedawca mógłby przeczytać co tam jest napisane? Wtedy pan sprzedawca brał karteczkę i "czytał" czyli dopasowywał trzymany w ręce podpis do takiego samego w sklepie i patrząc na produkt, wiedział co jest napisane! Ponieważ Dominik kocha swoją kasę i zabawę w sklep, bawiliśmy się w to na prawdę długo i nie raz. Wspaniała okazja do wielokrotnego powtarzania tego samego bez wysiłku i znużenia!

co tu jest napisane?

Ostatnim etapem, było sprawdzenie jak wiedza utrwaliła się w głowie. Przygotowałam Dominikowi karty do ćwiczeń. Trzeba dopasować właściwy podpis do obrazka i zaznaczyć spinaczem (przy okazji doskonalimy sprawność manualną i koordynację wzrokowo-ruchową). Oczywiście z tyłu były umieszczone znaczki dla samokontroli.

znajdź właściwy podpis

I w ten oto sposób udało mi się nudne i odpychające zajęcie zamienić w świetną zabawę na długi czas ;-)

Zabawa miała też ciąg dalszy - Dominik zaintrygowany kawą co chwilę odkręcał słoiczek, zaglądał do środka i wąchał go. Zaproponowałam mu zabawę kawą na co przystał z radością.

zabawa z kawą
I tak gdy ja gotowałam obiad, wciąż miałam podawaną świeżą kawę. Ile tylko dusza zapragnie ;-)

6 komentarzy:

  1. Podoba mi się pomysł z wykorzystaniem kasy, chętnie wykorzystam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oliwier też uwielbia zabawy w sklep :) a do nauki czytania nigdy nie trzeba było go zachęcać. Sam się rwał. Gorzej z pisaniem :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, jak ja bym chciała, żeby i mnie ktoś taką świeżą kawę serwował:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomysł z małą dziewczynką i listą od mamy - super! Spróbujemy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. I spróbowaliśmy! Od tygodni na naszej półce leży koszyczek z przedmiotami i podpisami - typowy, montessoriański, i ... nic:) Tzn. w użyciu był tylko raz. A teraz koszyczek służy do zabawy w sklep i w końcu zyskał nowe życie!:) Starszy jest sprzedawcą, młody dostaje listę i musi GRZECZNIE zrobić zakupy - my dodaliśmy do tego płacenie, więc ćwiczymy kilka rzeczy na raz: czytanie, liczenie i dobre maniery:) Po prostu - REWELACJA!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale fajnie! Cieszę się, że Wam się podobało. Dzięki temu mam wrażenie, że czas który spędziłam na pisanie tego posta nie był stracony ;-)

      Usuń