Ten, kto śledzi mojego bloga od jakiegoś czasu, z pewnością wie, że zmagam się nieustannie ze słabą sprawnością manualną moich chłopców. Z tego powodu wciąż szukam nowych pomysłów na zachęcenie ich do rysowania i pisania, co jak do tej pory nie przynosiło spektakularnych efektów. Tak się jednak złożyło, że wrzesień był dla nas miesiącem niekończących się godzin spędzonych na rysowaniu i kolorowaniu - wszystko z inicjatywy chłopaków i zgodnie z ich pomysłami. Widząc ich zapał postanowiłam wyjść na przeciw tej niespodziewanej miłości do rysowania i przygotowałam różne zadania. Między innymi kupiłam książeczkę z serii Rysuję z Bolkiem i Lolkiem, gdzie krok po kroku przedstawione są proste, schematyczne rysunki zwierzątek. Żeby nie przytłaczać ich od razu wszystkimi kolejnymi krokami, przerysowałam je na pojedyncze kartki i czerwonym kolorem zaznaczyłam element, który aktualnie trzeba dorysować. Kartki ponumerowałam i odsłanialiśmy je po kolei. Mikołaj od razu rysował na kartce (i szczerze mówiąc było to zadanie poniżej jego możliwości) a Dominik w naszej tacy z kolorową solą. Całe szczęście, że nie dałam mu od razu kartki, bo nieudane próby działają na niego demotywująco a tak, wystarczyło potrząsnąć tacką i zacząć od nowa.
|
rysujemy rybkę w soli |
Kolejnym etapem, było rysowanie pisakiem na tablicy (nieudane próby można szybko zetrzeć). Przykleiłam obrazki w odpowiedniej kolejności i Dominik mógł sobie rysować. Przy okazji ćwiczył spostrzeganie sekwencji od lewej do prawej strony.
|
rysujemy misia na tablicy |
Te zabawy pojawiły się w odpowiednim momencie - po wakacjach obu chłopcom na tyle poprawiło się napięcie mięśniowe, że spod ich rąk wychodzą kolejne zaskakujące mnie dzieła. Chłopaki spędzają codziennie około dwóch godzin na rysowaniu, kolorowaniu lub próbach pisania. I wszystko z własnej, nieprzymuszonej woli a nawet bez jakiejkolwiek zachęty z mojej strony! Chyba weszliśmy w tak długo oczekiwaną przeze mnie fazę wrażliwości na pisanie. Ale o pisaniu innym razem...
U nas też króluje rysowanie-nie tylko na komputerze. Prawdę powiedziawszy nie spodziewałam się, że będzie to stały element w edukacji domowej.
OdpowiedzUsuńA Twoja inwencja w pomysłach jest dla mnie nieustanną inspiracja.
Dziękuję - takie komentarze podtrzymują we mnie zapał do pisania bloga ;-)
Usuńja nadal czekam na powrót chęci do rysowania, kolorowania itp...
OdpowiedzUsuńta miłość do rysowania przychodzi najwyraźniej falami i za jakiś czas wróci i do Was ;-)
UsuńMy jeszcze nie doświadczyliśmy miłości do malowania ;(
UsuńNo, ślicznie im wychodzi! ;-) U nas rysowanie jest codziennym punktem rozrywek, a malowanie średnio raz w tygodniu, i wszystkie dzieci to lubią, chociaż nie za każdym razem chcą uczestniczyć. Ja nie nalegam, i chociaż martwiłam się przez pewien czas, że Gabiś nie interesował się rysowanie, to jednak moja cierpliwość została nagrodzona, synkowi się odwidziało i zaczął bazgrać na równi z resztą ferajny. ;-) Kilka dni temu po raz pierwszy narysował na tablicy coś, co dało się szybko rozszyfrować: auto! Poza tym są to normalne bazgroły 2,5latka, nie do rozszyfrowania, hahaha...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Moni
widać Gabiś ma typowo męskie zainteresowania - samochody ;-)
UsuńKsiążeczka wydaje mi się super, już zamówiłam w księgarni! Mam nadzieję,że mojemu 4,5-latkowi się spodoba:)
OdpowiedzUsuńmiłej zabawy w rysowanie ;-)
UsuńZnamy te książeczki z B i L, fajne. Ale nie pomyślałam o soli, bo Hania, jak z nimi zaczynała denerwowała się, że jej kółeczka nie wychodzą takie jak w oryginale. A próbowaliście z Bazgroszytem? czasem coś z tej strony drukuję, można wybrać rozmaitą tematykę...
OdpowiedzUsuńFrajda - widzę, że Hania ma jak mój Dominik. Nie daję mu nawet zadań do rysowania po śladzie, bo jak widzi, że wyjeżdża to strasznie się wkurza. Za pierwszym razem gdy rysował misia w soli, to próbował kilkanaście razy - co narysował to zamazywał powtarzając: "nie, nie".
UsuńDzięki za namiar na Bazgroszyt, nie znałam tej strony, ale zaraz pooglądam co tam mają ciekawego ;-)
No u nas zawsze malowanie było na "NIE". Teraz zresztą wiem już dlaczego bo mój Mikołaj musi narysować to co jest dokładnie na wzorze. I bardzo Go to stresuje. Ale ostatnio jakieś dobre fluidy weny malarskiej i do nas przypływają. Nie wiedziałam skąd a po przeczytaniu wpisu już wiem;)) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń