Najtrudniejsze było dla mnie pogodzenie metody Cieszyńskiej z metodą Montessori. W metodzie sylabowej, najpierw uczymy dziecko czytać, potem pisać ze względu na to, że nie uczymy dziecka pojedynczych liter. Oczywiście można uczyć pisania całych sylab, ale wtedy dobrze, żeby dziecko chciało pisać. Moje nie chciały. A ja martwiłam się, że minie im okres wrażliwości na pisanie, który wg Marii Montessori pojawia się około czwartego roku życia. Na szczęście moje zmartwienia okazały się niepotrzebne i dziś obaj chłopcy chcą uczyć się pisać.
Zaczęliśmy od wzmacniania napięcia mięśniowego. Mamy za sobą szereg różnych ćwiczeń, które fizjoterapeuci zlecali nam do domu. Hipoterapię (Mikołaj) i pływanie (obaj). Mnóstwo (!) ćwiczeń praktycznego życia. Wycinanie, lepienie, rysowanie, malowanie i co tylko mogłam wymyślić lub podpatrzeć na innych blogach. I wreszcie to, co wg mnie zadziałało: jazda na rowerze na dwóch kółkach! Gdy chłopcy opanowali tę umiejętność i codziennie ją doskonalili na coraz dłuższych wycieczkach rowerowych, zaobserwowałam niesamowitą zmianę w działaniu ich rąk. Zaczęła się wielka miłość do rysowania, która przerodziła się w miłość do pisania. Hura!
Pozostało mi tylko pogodzić wskazówki, dwóch mądrych kobiet i można zacząć naukę pisania (nawiasem pisząc: zupełnie wbrew zaleceniom podstawy programowej).
nauka literowania z ruchomym alfabetem |
A żeby ćwiczył technikę pisania... wymyślam coraz to inne zabawy. Jedną z zabaw było na przykład pisanie malutkim kawałkiem mokrej gąbeczki po napisanych przeze mnie słowach na tablicy. Pomysł pochodzi stąd.
piszę czy zmazuję? |
Ostatnio stworzyłam dla niego szybką grę. Na planszy były pola pomarańczowe i zielone. Kto stanął na zielonym polu musiał wylosować z woreczka przedmiot i zapisać jego nazwę w kolorowej soli. Gra tak się Mikołajowi spodobała, że oszukiwał, żeby stanąć na zielonym polu! (sprawdzał czy widzę, że oszukuje - czyli z teorią umysłu nie jest źle;-)) W kolejnych wersjach graliśmy zapisując wyrazy w liniach na karteczkach - nadal mu się podobało. Ważne tylko, żeby wygrywał ;-)
plansza do gry i woreczek z przedmiotami do losowania |
pisanie w kolorowej soli |
W przypadku Dominika pisanie samych liter odpada. Odpada też pisanie większości wyrazów, bo on nie potrafi jeszcze czytać i nie zna wszystkich sylab. Coś jednak dało się zrobić ;-) Zaczęłam od przygotowania dla niego szorstkiego imienia. Na kawałek płyty HDF nakleiłam samoprzylepną folię niebieską (ulubiony kolor Dominika) a na tym wycięte z papieru ściernego jego imię. To był początek jego pisania - umiejętność podpisania się zadziałała motywująco do dalszej nauki i zdecydowanie poprawiła mu samoocenę!
szorstkie imię |
Dominik w czasie pracy |
Po tych zabawach, Dominik odkrył na nowo nasze szorstkie samogłoski, co skłoniło mnie do realizacji mojego dawnego pomysłu na produkcję szorstkich sylab. Odkładałam ten pomysł wiedząc jak czasochłonne to będzie zajęcie, ale uznałam, że teraz będzie to warte zachodu. Nie pomyliłam się!
praca z szorstkimi sylabami |
Wykorzystaliśmy też szorstkie sylaby aby zagrać w grę, w którą grał Mikołaj. Powiedziałam Dominikowi, że tamta wersja jest dla siedmiolatków a ta dla czteroipółlatków. Przyjął to do wiadomości więc graliśmy i pisaliśmy ;-)
szorstkie sylaby i pisanie na kartce |
Kolejny pomysł to kopiowanie przy pomocy kalki. Na kartonikach piszę wyrazy lub sylaby a Dominik pisze po śladzie na kalce. Ostatnio jego sprawność manualna tak się poprawiła, że potrafi to robić zadziwiająco równo! I co najważniejsze: cieszy go to!
kalkowanie |
W czasie pisania Dominika, nigdy nie nazywam pojedyńczych liter! Piszę całą sylabę i wymawiam jej nazwę. Czasem piszemy wyrazy, ale wtedy też dzielimy je na sylaby, lub gdy jest to trudny wyraz wymawiam całą nazwę. W ten sposób staram się łączyć potrzebę pisania mojego synka (i wykorzystując jego fazę wrażliwości na pisanie) i naukę czytania metodą symultaniczno-sekwencyjną. Wielokrotnie pisałam na tym blogu, że uważam tę metodę za najlepszą do nauki czytania małych dzieci oraz dzieci z problemami dyslektycznymi. I jestem przekonana, że gdyby Maria Montessori miała okazję zapoznać się z językiem polskim i metodą prof. Cieszyńskiej, zgodziłaby się ze mną!
rewelacja! teoretycznie o większości z tego co piszesz wiem, ale wciąż poszukuję czegoś, co moje Chłopaki kupią ;) Fajnie, że Twoi Chłopcy kupili :D
OdpowiedzUsuńpowaliły mnie szorstkie sylaby - oczy mi się do nich zaświeciły, a później wylałam sobie kubeł zimnej wody na głowę, kiedy przeliczyłam plus minus, ile czasu mi to zajmie...
ja zbierałam się rok do szorstkich sylab, faktycznie baaardzo czasochłonne ;-(
Usuńmoi uwielbiaja "pisać" w soli lub piasku
OdpowiedzUsuńto fajna zabawa - ja sama lubię się tak pobawić ;-)
UsuńJa też zauważyłam ( dawno temu ), że nic tak nie poprawia małej motoryki jak jazda na rowerze. Najlepiej pisanie i rysowanie wychodziło Bartkowi, gdy przesiadł się ze zwykłego roweru na "górala". Ale jak to w życiu bywa, poprawiło się napięcie mięśniowe w rękach, za to źle wpłynęło to na kręgosłup.
OdpowiedzUsuńRekompensujemy to pływaniem.
my do "górala" jeszcze trochę czasu mamy aż Mikołaj podrośnie - na razie cieszę się z efektów pozytywnych ;-)
UsuńDużo fanych pomysłów, dzięki za podpowiedzi :) Nie miałam pojęcia, że jazda na rowerze może poprawić małą motorykę, choć jak teraz o tym myślę - to ma to sens :)
OdpowiedzUsuńMagda, mam do Ciebie jeszcze pytania praktyczne - jakiego pudełka używasz do ruchomego alfabetu? Swego czasu szukałam jakiegoś prostego gotowca, w końcu po prostu kupiliśmy alfabet i tyle, ale ciekawość została :)
Znalazłaś może samoprzylepny papier ścierny? Czy kleisz na piechotę?
Aniu,
Usuńpudełko zrobił dla nas Dziadek chłopaków. Ten alfabet nie jest montessoriański,to domowa wersja alfabetu E. Wianeckiej
http://arson.pl/index.php?products=product&prod_id=49
A papier ścierny przyklejam butaprenem lub taśmą dwustronną. Nawet nie wiedziałam, że można znaleźć samoprzylepny...
Świetne pomysły ale najfajniejszy z grą która powoduje, że czytanie jest nagrodą ...rewelacja :)
OdpowiedzUsuńrzeczywiście fajnie to wyszło - chłopcy zadowoleni i mama też ;-)
UsuńJestem pod wrażeniem...
OdpowiedzUsuńdziękuję ;-)
UsuńJa też pracuję z synem (4,5 l.) metodą krakowską. I mam ogromny problem, żeby młody czytał sylaby. Z resztą z samogłoskami też było słabo. Długo to trwało zanim je zapamiętał i pomogło właśnie zrobienie szorstkich samogłosek. Ponieważ czytanie jest dla niego tak trudne też będę robić szorstkie sylaby. Może jak zaangażuje więcej zmysłów to w końcu zacznie zapamiętywać. Mam nadzieję :-).
OdpowiedzUsuńPentla, a robicie inne ćwiczenia poza czytaniem (ćw. słuchu fonemowego, analizy i syntezy wzrokowej, sekwencje itd?) czy tylko sylaby? Bo jak mu tak trudno idzie to na pewno jest jakaś przyczyna - wiem coś o tym - moi chłopcy obaj z trudnościami w czytaniu
Usuńżyczę powodzenia i wytrwałości!
Robię, robię. stosuję wszystkie ćwiczenia Pani Cieszyńskiej i współpracowników. Mój syn niestety nie lubi książeczek z serii "Kocham czytać" i muszę produkować własne, z jego ulubionymi bohaterami. Co niestety pochłania sporo czasu. Ale wczoraj się zebrałam i zrobiłam szorstkie sylaby z "P" i BINGO! Dzisiaj parę razy paluchami je "pomacał" i od razu widać było lepsze zapamiętanie, na innym materiale już 4 sylaby ładnie czytał. Czyli jest to jakiś sposób na mojego łobuza :-). Ale jak pomyśle, że teraz będę musiała wycinać tak każde przerabine sylaby...........oj, od samego myślenia się zmęczyłam! Spróbuję jeszcze z pisaniem po piasku, może to wystarczy :-)
UsuńTo w takim razie mogę tylko życzyć cierpliwości ;-)
UsuńI nie przejmuj się: moi chłopcy też nie od razu pokochali książeczki, ale gdy już się to stało, od razu mam mniej pracy!
powodzenia!
Życzę dużo cierpliwości i wiary w to, że się uda, bo przecież się uda :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :-)
pięknie dziękuję
Usuńi "odpozdrawiam" ;-)
Magda PODZIWIAM Cie, skąd Ty masz tyle zapału? Szorstkie sylaby mnie powaliły, tez powinnam takie zrobić
OdpowiedzUsuńdziękuję ;-)
UsuńPodziwiam, nieustannie podziwiam ;) Jakiej czcionki użyłaś do robienia sylab, czy przyklejałaś litery na zalaminowany grubszy papier?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasia
Kasiu, czcionkę sama pisałam, bo nie znalazłam fajnego gotowca a sylaby naklejałam właśnie na zalminowany papier (taki kolorowy duży arkusz, pocięty na kawałki)
Usuńpozdrawiam ;-)
Czy szorstkie sylaby robiłaś taką samą metoda jak imię Dominika?
OdpowiedzUsuńszorstkie sylaby naklejałam na zalaminowany niebieski karton - zajmują mniej miejsca niż płyta HDF ale są bardziej miękkie
Usuń