piątek, 24 czerwca 2011

Nauka czytania - samogłoski

Początkowo nie miałam zamiaru pisać o początkach nauki czytania metodą symultaniczno - sekwencyjną, bo ten etap już za nami. Zmieniłam zdanie, widząc jak wiele zainteresowania wzbudza ten temat. Dziś więc o nauce czytania samogłosek. Podstawową zasadą jest to, że nigdy (!) nie uczymy dziecka nazw poszczególnych liter. Wyjątek stanowią samogłoski. Powód jest prosty: tylko samogłoski można wypowiedzieć w izolacji tak jak brzmią w wyrazach. Składanie liter jest dużo trudniejsze od składania sylab i dla dzieci, które mają jeszcze problemy z syntezą i analizą głoskową może być niewykonalne. Spróbujcie przeczytać głośno "tyatyaryaky" lub "teateaeraka". Proste? W taki właśnie sposób czytają dzieci, które głoskują. A teraz ten sam wyraz czytany metodą sylabową: "ta ta rak". I wiemy o co chodzi ;-)  Poza tym używamy WIELKICH LITER , ponieważ ich percepcja jest łatwiejsza dla małego dziecka.
Druga zasada to kolejność, która dla każdego pracującego lekcjami trójstopniowymi będzie naturalna: 1. powtarzanie (dziecko powtarza za nami); 2. rozumienie (pokaże gdzie A?) 3. nazywanie (co to?).
I trzecia ważna rzecz: w metodzie symultaniczno - sekwencyjnej: samogłoskom i sylabom nadajemy znaczenie. Np. mamy rysunek dziecka z szeroko otwartą buzią i mówimy: "zobacz chłopiec śpiewa A", "a tutaj dziewczynka płacze E". Jeśli ktoś chce zobaczyć przykłady stron z serii "Kocham czytać" niech zajrzy na stronę Babylandii. Agnieszka pokazała kilka tutaj.
Kto chciałby się więcej dowiedzieć jak nauczyć dziecko czytać metodą sylabową niech zajrzy do serwisu sylaba.info tutaj i tutaj.
A teraz trochę tego co my robiliśmy.
Gdy zaczynaliśmy samogłoski Dominik miał 17 m-cy i prawie nie mówił, więc w naszym przypadku czytanie miało stymulować mowę i taki był główny cel. Na początku siadałam na przeciwko niego na dywanie, trzymałam pudełko w którym miałam samogłoski i po kolei je wyciągałam. Na początku kartki na których z jednej strony była napisana samogłoska a na odwrocie obrazek, który ją przedstawiał np. ziewający pan w łóżku do A, płaczący chłopiec do E etc. Pokazywałam obrazek i mówiłam "pan ziewa" odwracałam kartkę "A" oczywiście przesadnie intonując. Próbowałam tak kilka razy aż Dominik powtórzył (jak nie bardzo powtarzał to pytałam "jak ziewa pan?" i odpowiadałam "A"). Pozwalałam mu oglądać kartę jeśli chciał, po czym chowałam i pokazywałam następną w ten sam sposób. Kartki chowałam do koszulek z albumu na zdjęcia i zaklejałam z góry taśmą przezroczystą, żeby nie można ich było wyjmować.

samogłoski w koszulkach na zdjęcia

na odwrocie: ilustracje do samogłosek

Kartoniki z samogłoskami. Na zwykłych kartonikach wpisałam samogłoski. Dobrze mieć kilka zestawów w różnych kolorach - to uatrakcyjnia zajęcia, jeśli dziecko może sobie samo wybrać, który kolor dzisiaj? I na początek lepiej nie wprowadzać dziecku wszystkich samogłosek. Z maluchem można zacząć od jednej, albo od pierwszych trzech : A, U, I. Kartoniki dopasowujemy do siebie - taki sam do takiego samego, ze starszym dzieckiem można grać w memo, wyławiać sylabki z pudła pełnego kaszy lub innych ziarenek. Co kto lubi.
samogłoski

Układaliśmy puzzle piankowe. Z alfabetu, który dostał kiedyś Mikołaj wyjęłam samogłoski - super przy nauce małych dzieci, które muszą (!) działać.

piankowe samogłoski

Potem wprowadza się sekwencje samogłosek - najpierw tych samych. Np. dziewczynka tuli lalę i śpiewa: "A A A". Tu trzeba zwracać uwagę na to, aby dziecko czytało dokładnie tyle samogłosek ile jest napisanych. My dotykamy palcem każdej, którą czytamy. Chodzi o to żeby czytać dokładnie to co jest napisane, a nie zgadywać.

Następnie sekwencje samogłosek różnych. Najpierw na kartkach, tak jak pojedyncze samogłoski - tutaj wykorzystałam obrazki ze starych książeczek dla dzieci i gazetki "Dobranocny ogród". Później stosowaliśmy karty, które pokazałam już tutaj.

sekwencje samogłosek

sekwencje samogłosek na odwrocie
karty "z niespodzianką"

a ku ku!


Kolejnym etapem jest wprowadzenie sylab. Dla maluchów proponowane są wyrażenia dźwiękonaśladowcze. Ale do samogłosek warto wracać od czasu do czasu.

12 komentarzy:

  1. Podobają mi się Wasze książeczki z niespodzianką - na pewno skorzystamy :-)
    Pozdrawiam
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za podzielenie się informacjami. Właśnie zastanawiam się jak zacząć uczyć czytać młodszą córkę. Idzie mi to oporniej niż przy starszej więc chętnie spróbuję nowej dla mnie metody.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za wprowadzenie. Dziś właśnie polecałam koleżance twojego bloga ze względu na tę metodę czytania (choć nie tylko).

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki dziewczyny. To bardzo, bardzo miły odzew. Będę pisać dalej ;-)
    pozdrawiam serdecznie wszystkich czytających :-)
    magda(c)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne wprowadzenie do nauki samogłosek i świetne pomoce!Czekamy na więcej!Pozdrawiam.Grażka.

    OdpowiedzUsuń
  6. ja również bardzo się cieszę z tego wpisu! mój Tomek zaczął się na nowo interesować czytaniem, literami i sylabami, więc planuję naukę, dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  7. czekam na następne wpisy o czytaniu, i duuuużo zdjęć, zgapiłam juz pomysł z dwóch pierwszych obrazków :D

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja się cieszę, że jest jeszcze ktos kto uczy czytać małe dzieciaczki. Do tej pory spotkałam tylko 5 latki uczace się. Ja również korzystam z książeczek pani Cieszyńskiej, ale Twoje pomoce są rewelacyjne. Mój maluch ma 20 miesięcy i o ile załapanie samogłosek nie było większym problemem, dźwiękonaśladowcze też nam poszły to sylaby.... na razie kiepsko. Oglądać książeczkę owszem. jak widzi obrazek to przeczta sylabę, ale gdy sylaba pojawia sie oddzielnie - nie ma mowy:)
    Do tego zauwazyłam jeszcze jedna prawidłowośc. Mały znacznie chętniej czyta książeczkę z samogłoskami i dźwiękonaśladowczymi wyrazami - bo nie ma z nimi problemu. Czyta je koledze, mamie itp...
    Sylaby są raczej "wciskane" przeze mnie.
    Moze powinnam jeszcze zaczekać...?

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj Mamiatko, cieszę się, że moje pomysły Ci się podobają ;-) Jeśli widzisz, że Twój maluch nie jest zainteresowany sylabami, to spokojnie możesz poczekać. Prof. Cieszyńska twierdzi, że najlepszy wiek do rozpoczęcia nauki czytania to początek wieku przedszkolnego bo wtedy dziecko jest naturalnie zainteresowane pismem. Tak że ja radzę obserwować dziecko, robić to co sprawia Wam obojgu frajdę i powoli próbować ;-)
    pozdrawiam serdecznie
    magda(c)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super , że piszesz o nauce nauce czytania metodą sylabową. My już mamy "przerobioną" większość ale nowe pomysły na utrwalanie wiedzy chętnie podpatrzymy :)
    Pozdrawiam
    Agnieszka mama Oliwierka z Babylandii :D

    OdpowiedzUsuń
  11. o to ja w takim razie słówko apropo nauki czytania... Moja córka zna literki i sylaby, ale za nic nie chciała składać liter w całość. Sposób mam taki, że robimy z małą komiksy! Znalazlam aplikację na necie (nie ma ich duzo, my korystamy z tej http://www.klub.dilmah.pl/lp/, jest dość 'chłopięca' ale Ali to nie przeszkadza) , mała uzupełnia obrazki, ja wpisuję, ptem drukujemy... i ALA CZYTA . jest tak ciekawa o czym rozmawiają ludki, że sama składa literki!!! oczywiście zaczynałyśmy od prostych słów, typu HEJ, CO TAM, KOT.. Teraz mała powoli czyta książeczki :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Polecam nowość Gdańskiego Wydawnictwa Harmonia:
    http://harmonia.edu.pl/
    Autor: Halina Konior-Węgrzynowa
    Tytuł: Uczę Czytać. Poradnik dla nauczycieli i rodziców początkujących czytelników.
    Opis publikacji:
    Publikacja przedstawia czytanie jako proces rozwiązywania problemów, łamigłówkę czy układanie puzzli - w oparciu o niezwykle skuteczną koncepcję stworzoną przez Marie M. Clay, psychologa, badacza i pedagoga z Nowej Zelandii.
    Publikacja dostarcza szczegółowych wskazówek jak przygotować małe dziecko do nauki czytania oraz w jaki sposób je wspomagać w początkach nauki czytania i pisania (zarówno dziecko bez problemów w czytaniu jak i to z trudnościami).
    Wiedza ta podana jest w przystępny sposób, poparta licznymi przykładami, analogiami do sytuacji „z życia wziętych” oraz morzem ćwiczeń, które można dowolnie ze sobą łączyć czy wybierać te, które szczególnie przypadną do gustu.
    Metoda nie wymaga specyficznych materiałów do nauczania. Można ją dostosować do każdej metody, jaką dziecko było dotychczas nauczane.

    OdpowiedzUsuń