piątek, 1 lipca 2011

Czerwone belki

Czerwone belki Montessori mamy już od kilku miesięcy. Na początku, bardzo trudno było ogarnąć chłopców przy belkach, którzy robili z nich miecze i bili się w pierwszej sekundzie gdy tylko ich ręce dotknęły belek. Powoli, zaczęli łapać o co w tym chodzi i teraz Mikołaj układa je idealnie. A oto jak radzi sobie Dominik ;-)
Dominik dzielnie próbuje

Jak widać, Dominik potrzebuje jeszcze trochę treningu, ale Mikołajowi chciałam wprowadzić rozszerzenia. Przeczytałam co znalazłam w internecie i czym podzieliła się ze mną K. z Do dzieci z pasją i pomysł dojrzewał w mojej głowie. I wczoraj zupełnie przypadkiem trafiłam tutaj na filmik z labiryntem z czerwonych belek (trzeba kliknąć preschool/kindergarten samples). Mikołaj oglądał go ze mną i bardzo mu się spodobało (jak wszystko co zobaczy w filmie;-)). Dziś wyjęliśmy czerwone belki - oczywiście Mikołaj powiedział, że nie ma ochoty, ale Dominik chciał układać schody. Gdy Mikołaj zobaczył rozłożony na podłodze ręcznik, natychmiast przybiegł i w końcu on ułożył schody ;-) Potem pokazałam im labirynt - najfajniejsze, że można do niego wchodzić (wymyślili, że są Chipem i Dailem a w środku labiryntu są orzeszki na zimę).

Mikołaj wchodzi do środka

 Po chwili, Dominik układał schody (efekt podobny do powyższego) a potem zapytałam Mikołaja czy chce ułożyć labirynt. Chciał. Oto efekt:

pierwszy, samodzielny labirynt Mikołaja!

Ostatnia belka nie jest ułożona prawidłowo, ale zrobił to celowo! Jestem taka dumna!

P.S. Belki robiliśmy sami, kupiliśmy listwy w Castoramie i pocięliśmy (Panie Romku dziękujemy!) - najkrótsza ma 10 cm, najdłuższa metr (wzrastają co 10 cm). Potem malowaliśmy czerwonym lakierem. W przekroju mają 3cm/3cm a prawdziwe belki Montessori mają 2.5cm/2.5cm, ale takich akurat nie było. Uznaliśmy, że te pół centymetra nie robi różnicy. Nie są idealne, ale spełniają swoją rolę znakomicie.

3 komentarze:

  1. hehe:) Moi chłopcy też na początku najchętniej się tłukli tymi belkami:) A teraz tworzą najdziwniejsze konstrukcje, ale labiryntu nie chcieli...
    No i nasze też są własnej roboty - jak zresztą wszystkie nasze montessoriańskie zabawki:) A! i nasze czerwone beleczki stały się szybko niebiesko - czerwonymi - Tata ponaklejał niebieskie paski folii samoprzylepnej:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super labirynt. Jak skończę naszą domową różową wieże i brązowe schody zabiorę się za domowe czerwone beleczki :-) Wasze wyglądają bardzo profesjonalnie ;-)
    Pozdrowienia dla małych Montessoriańskich konstruktorów ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Magdo
    Nasza "różowa wieża" zrobiona jest z bardzo grubej tektury, na którą nałożona jest masa papierowa. Po wyschnięciu daje się pięknie oszlifować. Środek wypełniony jest uprażoną kaszą. Nie jest doskonała ale bardzo starałam się aby proporcje zostały zachowane tzn. żeby najmniejszy sześcian wpasowywał się w przestrzeń po ułożeniu wzdłuż jednego boku na wszystkich poziomach. Jak skończę całość - umieszczę na blogu tutorial z wszystkimi szczegółami ;-)

    PS. Już byłam w markecie budowlanym i zrobiłam wywiad - listewki są, miałam szczęście trafić na takie 2,5cm . Mam pytanie, czego użyłaś do malowania beleczek?

    Pozdrawiam i przepraszam za zwłokę w odpowiedzi. Gdzieś mi umknął Twój mail ;-(

    OdpowiedzUsuń